piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział VIII

*z perspektywy Liv*
Czekałam na Niall'a, leżąc z łóżku. W końcu wyszedł z łazienki, a ja na jego widok aż zamruczałam. Kochałam, gdy chodził w samych bokserkach. Wyglądał tak słodko. Powiedział, że nawet specjalnie dla mnie zapisał się na siłownię, myślę, że to mu dobrze zrobi. Fajnie by było, gdyby udało mu się wyrobić taką klatę jak Zayn czy Liam. Mmm.
Zaśmiał się i wskoczył szybko pod kołdrę. Leżeliśmy twarzami do siebie, w ten sposób mogłam podziwiać jego przepiękne oczy. No i oczywiście całą cudną twarz.
Uśmiechaliśmy się do siebie, lecz w końcu przymknęłam powieki i zasnęłam.
Następnego dnia obudziły nas krzyki dobiegające z dołu, z kuchni. Zerwałam się z łóżka i zbiegłam szybko ze schodów.
Tam zastałam widok kłócącego się Louis'a i Zayn'a.
- Ejejejej, chłopcy, co się tutaj dzieje?! - przerwałam im.
Usłyszałam głośne westchnięcie Lou. Wziął głęboki oddech i zaczął mi wszystko tłumaczyć.
- No bo... Podoba mi się taka jedna dziewczyna. Jest śliczna, ma wspaniały charakter i w ogóle... Ale okazało się, że ona podoba się też Zayn'owi... No i zaczęliśmy się o nią kłócić.
- O matko... Wy to macie problemy, wiecie? Uważam, że na pewno oboje macie szanse na znalezienie sobie innej dziewczyny. Bo jesteście wyjątkowi. Czy jeden z was nie może sobie odpuścić? Dajcie spokój, to w końcu nie jest powód do kłótni, naprawdę, chłopcy...
Zastanowiłam się przez chwilę, po czym kontynuowałam swoją wypowiedź:
- Hm... A może zróbmy tak. Sprawdźmy, którego z was lubi bardziej ta dziewczyna i będzie po sprawie, co?
Niechętnie, ale jednak, zgodzili się.
Postanowiliśmy jednak całą tą zabawę przełożyć na jakiś inny dzień, bo dziś mieliśmy w planach wypad na plażę.
Korzystając ze słońca i całkiem ładnej pogody na plażowanie wybraliśmy się wszyscy razem w kierunku jeziora.
Gdy dotarliśmy na miejsce zajęliśmy się rozkładaniem koców i leżaków. Lou i Zayn byli na siebie wyraźnie źli, ale starali się tego tak bardzo nie okazywać.
Położyłam się z Niall'em na jednym kocu, Ver z Hazzą obok nas. Zaczęły się rozmowy, plotki, pogaduszki...
W końcu trzech wolnych chłopców z naszej grupy postanowiło ruszyć na boje, tym samym nas zostawiając samych.
Zbliżał się zachód słońca.
Rozebrałam się z ubrań, zostając w samym bikini. Blondyn patrzył na mnie pytającym wzrokiem.
Ani chwili się nie zastanawiając ściągnęłam z niego spodnie i t-shirt, po czym pociągnęłam za rękę, tak, aby wstał. Zaczęliśmy biec w kierunku wody, plaża była praktycznie pusta, tylko w pubach kręciło się sporo osób.
Było tak romantycznie. Gdy już stopami dotykaliśmy jeziora, Niall postanowił wziąć mnie na ręce. Wniósł mnie do wody, wszedł do niej na wysokość ramion. Wtedy postawił mnie na żwirze i zaczął całować.
- Kocham cię. - szepnęłam.
Kątem oka spojrzałam na zakochanych, którzy pozostali na plaży. Ver siedziała na kolanach Harry'ego i raz po raz oddawała mu czułe pocałunki. Wyglądali na szczęśliwych. Taką też miałam nadzieję.
Niall odpowiedział na moje słowa:
- Ja ciebie też, kochanie. Jesteś całym moim życiem. I pomyśleć, że poznaliśmy się w taki głupi sposób...
Zaczęliśmy się śmiać, po czym postanowiliśmy wypłynąć razem na głębszą wodę.
Po jakimś czasie, gdy zaczęło robić się ciemniej, wyszliśmy na brzeg. Udaliśmy się w stronę naszych koców.
Liam'a, Lou i Zayn'a nadal nie było.
Stwierdziliśmy, że nie będziemy na nich czekać.
Oznajmiłyśmy naszym chłopakom, że musimy już dziś wracać do domu, bo rodzice się o nas martwili.
Ze smutkiem nas odprowadzili, a że mieszkałyśmy przy tej samej ulicy, po chwili się spotkali i razem wrócili do swojego apartamentu.


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rodział VII

*z perspektywy Ver*

...Livi
- Prawda czy wyzwanie? - spytał ją Lou, zabawnie poruszając brwiami
- Wyzwanie - wyszczerzyła się blondynka
- Pocałuj Zayn'a w usta
- CO?! - krzyknęła, Horan popatrzył się w stronę Louis'a zabójczym wzrokiem
- Wyzwanie to wyzwanie - wzruszył ramionami
Blondynka nieśmiało podeszła do mulata, kucnęła przed nim, zbliżyli się do siebie i złączyli swoje usta
- Już - jak najszybciej Evans odkleiła się od Malika i przytuliła się do swojego chłopaka, który nie był wyraźnie na nią zły. Uśmiechnęłam się na ich widok, Liv zakręciła butelką, tym razem wypadło na Niall'a
- Prawda czy wyzwanie? - słodko spytała się go
- Wyzwanie - uśmiechnął się
- Hmm... powiedz, że mnie kochasz - popatrzyła się na niego
- To nie wyzwanie to prawda - powiedział jej prosto w oczy, poczym pocałował ją namiętnie. My zrobiliśmy tylko ciche: "uuu..." i biliśmy brawo. Tym razem butelką zakręcił irlandczyk
- LIAM! - krzyknęliśmy razem, kiedy szyjka butelki wskazała na bruneta
- Prawda - powiedział od razu
- Ok.., Kto twoim zdaniem jest najlepiej ubrany z nas tutaj obecnych?
- Myślę, myślę, że Louis! - wszyscy popatrzyliśmy na półnagiego Lou, śmiejąc się jednocześnie. Tym razem butelka wskazała na Harry'ego
- Prawda czy wy..
- Wyzwanie - przerwał mu
- Ok, zatańcz do LMFAO- I'm Sexy And I Know It
Wszyscy zaśmialiśmy się, Liam wziął swój telefon i puścił piosenkę, a Harry zaczął tańczyć, na koniec zrobił "wiggle, wiggle" tak jak jest w teledysku i usiadł na swoje miejsce. Wraz z Livi nie mogłyśmy opanować naszego śmiechu. Butelka poszła w ruch, tym razem wskazała na... Niall'a
- Prawda - powiedział odrazu
- Wyobraź sobie, że jesteś w łazience i nagle ktoś próbuje się włamać. Co robisz? - klasnął w ręce Harold
- Otwieram drzwi, patrzę, kto próbuje się włamać, jeżeli to nieznana mi osoba uderzam jej z liścia, daję kopa, zamykam się i krzyczę, że dzisiaj nieczynne - mówił przez śmiech
- Dziwne.. – skomentował to jednym słowem, Liam, krzywiąc się
- Kręć – dodał po chwili
Wypadło na …mnie!
- Wyzwanie! – krzyknęłam od razu, gdy szyjka butelki wskazała w moją stronę
- Wypij kieliszek wódki bez popitki – zaśmiałam się pod nosem
- Dawaj! – machnęłam ręką
Blondyn zaraz przyniósł kieliszek i nalał do niego alkoholu, sięgnęłam po kieliszek i wypiłam jego zawartość. Skrzywiłam się i potrząsnęłam głową
- Już – powiedziałam odstawiając kieliszek na podłogę. W butelkę graliśmy jeszcze przez parę, paręnaście minut, wszystkim chciało się już spać. Nie dziwię się najpierw dwa filmy, teraz butelka…
Z Liv chciałyśmy wracać do swoich domów, ale chłopakom udało się nas namówić na jedną nockę u nich. Wysłałyśmy tylko sms’y do rodziców z wiadomością, że wrócimy rano, i żeby się o nas nie martwili. Szłam teraz po schodach na górę, kiedy Harry szepną mi do ucha:
- Jak chcesz to możesz spać ze mną
- Chętnie – pocałowałam go w policzek
Chłopak złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę swojego pokoju, kątem oka udało mi się zobaczyć, że Evans z Horanem udają się do jego pokoju, uśmiechnęłam się do nich tylko i weszłam do pokoju Hazzy, był normalny; łóżko dwu-osobowe, które zajmowało 1/3 pokoju, szafki nocne, postawione po obu stronach łóżka, na których były lampki, stolik, na którym był laptop, czasopisma, telefon itd., jakieś szafki, zdjęcia, obrazy, plakaty, zwykły pokój nastolatka.
- Idź się wykąp – pokazał ręką na drzwi
- Ok – wzięłam komplet czarnej bielizny, kosmetyki, ręcznik i ruszyłam w stronę łazienki.  Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, zęby, a w ciało wsmarowałam balsam poczym wyszłam. Przed drzwiami czekali już Zayn i Liam.
- Wolne – dodałam wchodząc do pokoju Styles’a, siedział na łóżku z laptopem na kolanach
- Teraz ja idę, jak chcesz to możesz skorzystać z laptopa – dał mi buziaka w policzek i wraz z przygotowanymi rzeczami poszedł się wykąpać
Usiadłam na łóżku.
„Wygodne” powiedziałam sama do siebie, w Internecie sprawdziłam swojego Facebook’a; Nic nowego prócz kilku wiadomości ze zdjęciami z wczorajszej imprezy. Byłam zmęczona, odłożyłam laptopa na stolik i położyłam się na łóżku, zaraz przyszedł Harry, obróciłam się plecami do niego, zaraz po tym poczułam jego rękę na moim brzuchu, a głowę położył na mojej szyi, w jego objęciach czułam się taka… bezpieczna, zaraz po tym zasnęłam.


środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział VI

*z perspektywy Liv*
Razem z Horanem poszliśmy przebrać się w jakieś suche ubrania, bo strasznie przemokliśmy. Tak się złożyło, że nie miałam żadnej innej bluzy ze sobą, więc Niall z chęcią pożyczył mi swoją. Och, jak ja kocham męskie bluzy! Nie dość, że była ona duża i ciepła, to w dodatku tak pięknie pachniała. Po prostu niebo.
Dałam buziaka blondynowi i udałam się razem z nim do salonu, gdzie wszyscy już na nas czekali.
- No, dawajcie gołąbeczki ten film. - odezwał się Liam.
Usiedliśmy na długiej skórzanej kanapie, a Zayn zajął się podłączaniem DVD i całego sprzętu.
Po kilku minutach wszystko było gotowe, więc puściliśmy film. Na pierwszy ogień poszła "Klątwa".
Przez cały seans siedziałam wtulona w Niall'a, Ver w Hazzę, a Louis, Liam i Zayn udawali twardzieli.
Piskom moim i mojej przyjaciółki nie było końca. Gdy wreszcie nadszedł koniec tej cudownej "bajeczki" postanowiłam podzielić się swoimi wrażeniami:
- O matko... To był prawdopodobnie najstraszniejszy film, jaki w życiu obejrzałam. Nigdy więcej!
- Niestety, ale czeka nas jeszcze jeden, buhahahaha. - odezwał się złowieszczo Louis i postanowił ponownie włączyć DVD.
Kolejne 2 godziny spędziłam w objęciach Horana, podobnie Ver.
Lou cały czas wydawał się zamyślony, tak, jakby myślał o kimś... Może się zakochał?
Nie miałam pojęcia, ale stwierdziłam, że na razie nie będę sobie tym zaprzątać głowy. 
Po obu filmach postanowiliśmy więc pograć w butelkę, czyli tradycyjnie, jak nie ma się pomysłu, co można robić.
Usiedliśmy w kółku na ziemi, a grę rozpoczął Harold. Zakręcił i wypadł Louis.
Chłopcy opowiedzieli mi i Ver wcześniej o tym całym Larry'm, jak dla mnie to było całkiem zabawne, ale też słodkie. W sumie lubiłam gejów, ale wiedziałam, że Styles nim nie jest, w końcu był w związku z dziewczyną, więc hello?
Postanowiłam nie brać tego na serio, ale ogólny pomysł z bromancem chłopaków naprawdę mi się podobał.
Kiedy butelka wskazała Lou chłopcy zaczęli buczeć, a Hazza nieco się zawstydził.
- Prawda czy wyzwanie ? - rzucił szybko.
- Wyzwanie . - odpowiedział mu Tommo.
- Hm... Wiem, mam! Zatańcz seksi taniec w samych bokserkach na stole!
Wszyscy zaczęli się śmiać, a Louis ochoczo wstał i przygotował się do zadania.
Ściągnął wszystkie ubrania i stojąc przed nami półnago oznajmił:
- No to zaczynamy!
Zaczęliśmy mu odliczać, gdy już wszedł na stół:
- Trzy, dwa, jeden, start!
Pokręcił trochę swoim tyłeczkiem, kilka razy się w niego klepnął, wymyślał jakieś kocie ruchy i, muszę przyznać, całkiem dobrze mu to szło! Klaskaliśmy mu i gwizdaliśmy, a Liam z Niall'em robili podkład muzyczny. Horan przyniósł nawet gitarę.
W końcu jednak nadszedł koniec występu, Lou zeskoczył na dół, ale postanowił się nie ubierać, więc usiadł z powrotem w kółku w samych bokserkach.
Wcale mnie to nie zdziwiło.
Teraz była kolej na niego. Zakręcił butelką i wypadł...

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział V

*z perspektywy Ver*

Trzymając Harry'ego za rękę wyszliśmy przed dom, na ogród, nie był za duży, ale to przez krzewy i kwiaty, które go ozdabiały, na środku rozstawione były krzesła, huśtawka ogrodowa oraz grill, przy którym już urzędował Zayn. Z Harry'm zajęliśmy miejsce na huśtawce, a reszta na plastikowych krzesłach rozstawionych w okół stołu.
- Może ci pomóc? - spytałam się Zayn'a
- Nie, grill to moja specjalność - zaśmiałam się i wróciłam na swoje miejsce,  wtuliłam się w Harry'ego i powoli odpychaliśmy się nogami od podłoża. Spojrzałam na Zayna, który kładł kolejne porcje mięsa na ruszt, później na Livi i Niall'a, którzy ganiali po całym ogródku. Gdy Evans przewróciła się na Horana, a ten ją pocałował uśmiechnęłam się sama do siebie i puściłam oczko w stronę przyjaciółki. Jej ideałem zawsze był blondyn z niebieskimi oczami, teraz trafiła na takiego, no z wyjątkiem tego, że był farbowany. Od moich rozmyśleń odciągnął mnie Harry
- Hej, żyjesz? - pomachał mi ręką przed nosem, zaśmiałam się
- Tak, tylko troszkę się zamyśliłam - odparłam
- Gotowe! - krzyknął Zayn
Każdy nałożył sobie porcję mięsa na plastikowy talerzyk, wziął chleb i zaczął jeść wyśmienicie przygotowane jedzenie. Nagle na ziemię zaczęły spadać pojedyncze krople wody, a za nimi coraz większe, nikt nie spodziewał się, że zacznie padać.
- No to zajebiście - uderzył dłonią o kolano Zayn, przeżuwając kawałek kiełbasy
- Ekhemm... wyrażaj się - skarcił go Liam
- Dobra, zbieramy sprzęt i uciekamy do domu - dodał
Krzesła, stół i grill zanieśliśmy do garażu. Talerze, sztućce i mięso wziął Zayn i jako pierwszy pobiegł do domu, zaraz po nim Liam, Louis, ja z Harry'm oraz Niall, który wziął Livi na ręce.
- To co robimy? - spytał Lou ściągając przemoczone buty
- Może pooglądamy horror? - pocierał ręką o rękę Liam, wszyscy zgodziliśmy się na ten pomysł
- Czekajcie, pójdę do wypożyczalni - zadeklarował się Horan
- Idę z tobą - złapała go za skrawek koszuli Liv
Sklep z wypożyczalnią filmów znajdował się na przeciwko domu chłopaków, więc zakochani wrócili po jakiś 5-10 minutach w rękach trzymając dwie płytki z nagranymi na nich filmami.
- To jak oglądamy? - spytała Liv ściągając mokrą bluzę.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział IV

*z perspektywy Liv*
Obudziłam się. Poczułam czyjąś dłoń na moim biodrze. Spojrzałam w bok i ujrzałam Niall'a. Spał jak zabity. Leżąc tak w jego objęciach rozejrzałam się po pomieszczeniu. Znajdowaliśmy się w jasnym pokoju, nowocześnie umeblowanym. Na wielkiej kanapie spała reszta chłopców, a na torsie Harry'ego leżała Ver. Tak słodko ze sobą wyglądali. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do rozmyśleń.
Nie miałam pojęcia, jak się tam znaleźliśmy, więc za wszelką cenę próbowałam sobie to przypomnieć. Niestety bez skutku. Ułożyłam się z powrotem na poduszce obok Horana i pocałowałam go w usta. Był taki słodki. Tym pocałunkiem sprawiłam, że się obudził. Otworzył swoje piękne błękitne oczka i spojrzał na mnie sennie.
- Cześć piękny. - powiedziałam do niego, na co odpowiedział cudownym uśmiechem.
Pocałowałam go znów, tym razem namiętnie i jedną ręką zaczęłam bawić się jego blond włosami.
Leżeliśmy tak w objęciach, czekając aż pozostali się obudzą. W między czasie zapytałam Niall'a:
- A tak właściwie gdzie jesteśmy i jak się tu znaleźliśmy?
- Jesteśmy w naszym domu, a jak się tu znaleźliśmy to nie mam pojęcia. Pewnie Paul nas zgarnął, gdy zauważył, że zabawa wymyka się nieco spod kontroli. - powiedział, po czym zaśmiał się serdecznie.
Zaśmiałam się z nim i postanowiłam podnieść się z łóżka. Zauważyłam, że wszyscy powoli się przebudzają. Pierwszy wstał Louis, następnie Liam i Zayn. Na samym końcu Ver z Haroldem. Każdy po kolei zaczął się wypytywać, jak się tu znaleźliśmy itp. Niall wszystko wytłumaczył, po czym zarządził:
- Dobra, słuchajcie, jest trochę późno, bo... Jest 14! - krzyknął ze zdziwieniem w głosie, po czym kontynuował. - Co dziś zamierzamy robić?
- Może zrobimy o 17 grilla? - zaproponował Zayn, a każdy przystał na tą propozycję.
Jako pierwsza udałam się do łazienki, po drodze wzięłam ze sobą Ver. Zaczęłyśmy się ogarniać. Najpierw wskoczyłam pod prysznic, bo lekko jechało ode mnie wódką. Moja przyjaciółka zrobiła to samo. Potem przebrałam się w czyste ubrania, które na szczęście ze sobą wzięłam. Pomalowałam lekko rzęsy, zrobiłam sobie kreski eyelinerem i wyperfumowałam się moim nowym "XLOU". Na końcu rozczesałam swoje blond włosy i nałożyłam na głowę zieloną bandamkę. "Gotowe."
W tym czasie, kiedy skończyłam, Ver już się wykąpała i ubrała. Pozostał tylko makijaż i fryzura. Wyszłam więc z łazienki, zostawiając ją tam samą. Nie musiałam czekać długo na widok zbliżającego się w kierunku toalety Hazzy. Wślizgnął się do środka i już po chwili słychać było stamtąd głośne śmiechy i cmoknięcia.
Bardzo się cieszyłam ze szczęścia Ver. Ja sama nie miałam go tak dużo, jak ona. Często ktoś mnie ranił i nie potrafiłam zaufać nowej osobie. Ale z Niall'em było inaczej. Jego kochałam z wzajemnością. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
Udałam się do kuchni, gdzie Liam z Zayn'em przygotowywali coś pysznego do jedzenia. Pachniało wyśmienicie.
- Mmm... Ale zapachy. - powiedziałam, na co Zayn odpowiedział:
- Się wie.
I poruszył brwiami w górę i w dół. Zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek. Uśmiechnął się i wrócił do pracy.
Wyszłam z kuchni i po chwili znalazłam się w salonie. Na kanapie siedzieli Niall i Lou, wpatrzeni w ekran telewizora. Przyłączyłam się do nich.
Kilka minut później z łazienki wyszli zakochańcy, trzymając się za ręce. Nie mogłam się powstrzymać, zerwałam się z kanapy i ze szczęścia rzuciłam się im na szyję. Zaczęli się głośno śmiać. Szepnęłam Ver na ucho:
- Gratulacje, kochanie.
I pocałowałam ją w policzek.
Po 15.30 byliśmy już po śniadanio-obiedzie, a o 17 wyszliśmy do ogrodu w celu rozpoczęcia naszego grilla.

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział III

*z perspektywy Ver*

Staliśmy tak jeszcze kilka sekund wpatrując się w ledowy napis "Silver"
- Zaproszenia proszę - odchrząknął napakowany facet blokując nam dostęp do klubu
Chłopcy popatrzyli na siebie, szeptając coś między sobą, wraz z Liv patrzyłyśmy się na nich z miną w stylu: WTF?
Zayn przeprosił nas na chwilę i poszedł porozmawiać z ochroniarzem na osobności zaraz natomiast wrócił i otworzył nam drzwi Silver. W środku było dość tłoczno, reflektory rozświetlały salę, a po lewej stronie znajdował się barek z napojami.
- No to na rozluźnienie drinki? Ja stawiam - klasną w ręce Niall
Chłopak, co chwilę spoglądał na Livi, z resztą ona na niego też, tak słodko razem wyglądają, tylko żeby jej nie skrzywdził, Evans za dużo przeszła, za dużo razy ją zraniono nie pozwolę, aby znów musiała przez kogoś cierpieć, martwię się o nią, jest dla mnie jak siostra, o której zawsze marzyłam...
Poszliśmy za irlandczykiem, usiedliśmy na krzesłach, które były rozstawione naprzeciwko barku, chwilę później każdy prócz Liama sączył alkohol. Zrobiło mi się trochę gorąco, więc zdjęłam sweter.
A chwilę później już tańczyłam z chłopakami, podeszłam do barku, oparłam się łokciami o blat baru i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, głośna muzyka, roztańczeni ludzie... Nagle ktoś podsuną mi pod nos drinka, to był Harry
- Dzięki - uśmiechnęłam się i wypiłam zawartość literatki
Popatrzyłam się jeszcze na miejsce, które przed chwilą zajmowali "zakochani", nie było ich, ale zaraz zauważyłam ich jak tańczą na parkiecie. Zamówiłam jeszcze parę drinków i innych mocniejszych trunków.
- Chodź tańczyć - powiedział trochę pijany Harry ciągnąc mnie za nadgarstek, nie miałam nic przeciwko, w sumie przyszłam tutaj aby się zabawić, kątem oka zerknęłam na Liv, całowała się z Niall'em.
DJ puścił jakiś wolniejszy kawałek, Hazza objął mnie w pasie i przybliżył się do mnie, a ja wtuliłam się w niego, i razem bujaliśmy się w rytm piosenki. Podniosłam głowę, loczek patrzył mi się prosto w oczy, przybliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie, krótko, ale namiętnie. Zaraz po tym udaliśmy się do barku, gdzie spotkaliśmy Zayn'a, Louis'a, Livi, która siedziała na kolanach irlandyczka i popijała jakiś alkohol oraz Liam'a, który pił sok pomarańczowy. Przy barku siedzieliśmy jeszcze przez parę minut, pijąc drinki oraz wsłuchując się w opowieści totalnie pijanego Louis'a. Zayn zaraz pobiegł do jakieś blondynki i zaczął z nią flirtować, a później razem zaczęli tańczyć i wygłupiać się tak jak my. Najlepsza impreza, na jakiej kolwiek byłam, nigdzie się tyle nie naśmiałam, nie napiłam i nie natańczyłam. Sama nie wiem jak w ogóle się skończyła...

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział II

*z perspektywy Liv*
Po wyjściu z Milkshake city udałyśmy się z Ver na miasto. Około godziny 19 zadzwonił mój telefon.
- Nieznany numer. - wypowiedziałam na głos, po czym spojrzałam na przyjaciółkę.
- To na pewno Niall, człowieku, widać gołym okiem, że się mu podobasz! - odpowiedziała, dając mi radosnego kuksańca w bok.
Zarumieniłam się, na co Ver krzyknęła:
- Rumienisz się! On ci się też podoba! Hahaha, Livi się zakochaaałaaa!
- Ej, przestań! Cały Londyn nie musi wiedzieć. - odburknęłam, udając wkurzoną.
Telefon nie przestawał dzwonić. W końcu jednak odebrałam, odezwał się głos w słuchawce:
- No nareszcie! Hej, tu Niall. Poznajesz?
 Rzuciłam porozumiewawcze spojrzenie Ver, by wiedziała, kto dzwoni, na co ona poruszyła znacząco brwiami. Z trudem powstrzymywałam śmiech. W końcu odpowiedziałam mojemu rozmówcy:
- Hej. Tak, tak, oczywiście, że wiem, kto dzwoni. Jak mogłabym zapomnieć.
- W takim razie co z tą imprezą? Może umówimy się za godzinę pod ... London Eye?
- Okej, nie ma sprawy. Do zobaczenia! - powiedziałam, po czym posłałam Niall'owi odgłos całusa.
On odpowiedział na to śmiechem i zrobił to samo.
- Pa. - rzucił.
Gdy skończyłam rozmowę Ver wybuchnęła śmiechem, a ja przyłączyłam się do niej. Szliśmy ulicami Londynu, beztrosko myśląc o zbliżającej się imprezce.
Powłóczyłyśmy się jeszcze jakiś czas po centrach handlowych, jednak powoli kierując się w stronę London Eye.
Punktualnie o 20 byłyśmy na miejscu. Z daleka zauważyłyśmy, że chłopcy zbliżają się do nas dość szybkim krokiem. Fajnie było znać kogoś sławnego, jednocześnie zachowując się przy nim jak normalna, przeciętna dziewczyna. Wspaniałe uczucie. Po chwili znaleźli się obok nas. Rzuciłam jedno słowo do ucha Ver :
- Dawaj .
Chciałyśmy zrealizować swój spisek.
W jednej chwili obie podeszłyśmy do chłopców i zaczęłyśmy się z nimi witać, przytulając ich. Tylko przez sekundę widać było na ich twarzach lekkie zdziwienie, jednak moment później z chęcią dołączyli się do naszego "namiętnego" powitania.
Plan był taki, że podejdziemy po kolei do każdego z osobna, przytulając go, jednak dodatkowo ja dam buziaka Niall'owi, a Ver Harry'emu. Żaden z nich w taki sposób nie poczuł się urażony, a dwóch zostało nawet wyróżnionych!
- Tak w ogóle, to cześć! - rzucił nagle Liam.
Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem, po czym zaczęły się już luźne dyskusje.
Ten gadał z tym, ta z tym, ten z tą. Dosłownie każdy z każdym. Było naprawdę bosko.
 Zayn razem z Liam'em wybrali świetną miejscówkę na szaloną imprezę. Przez głowę przemknęła mi myśl "Jak dobrze, że w Anglii od 16-tu lat jest się dorosłym..."
Udaliśmy się w kierunku dyskoteki. Szliśmy w grupie, jednak wreszcie ja z Niall'em oddzieliliśmy się, postanawiając iść bardziej z tyłu, kilka kroków dalej.
Nikt nawet nie spostrzegł, że brakuje naszego towarzystwa, gdyż byli tak bardzo zafascynowani rozmową i wymianą poglądów.
Rozpoczęłam z Horan'em rozmowę:
- Jak się cieszę, że mogłam was poznać... Co ja bym dziś robiła, gdyby nie wy?!
- Też się bardzo cieszę, szczególnie, że mogłem poznać ciebie. - odpowiedział Niall, puszczając mi oczko.
Zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek.
"Chyba się ucieszył."
Oczywiście, jak to zwykle bywa, nasz "mini pocałunek" musiał ktoś zobaczyć. Kto to był? Nasze kochane Hazziątko. Gdy zauważył nas w "akcji" krzyknął do pozostałych:
- Patrzcie, jak oni słodko ze sobą wyglądają! Niaaall, zakochany?
Ver spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko. Zawsze cieszyła się z mojego szczęścia. Posłałam jej buziaka, na co ona odpowiedziała tym samym.
Oboje z Nialler'em się zawstydziliśmy, a na naszych policzkach znalazły się czerwone rumieńce.
Kilka minut później, po uroczym spacerze, dotarliśmy na miejsce. Staliśmy właśnie pod ogromnymi drzwiami klubu "Silver".


niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział I

*z perspektywy Ver*

- Do zobaczenia za rok - Liv pomachała ręką w stronę naszego liceum, jednocześnie chowając przed chwilą otrzymane świadectwa z czerwonym paskiem do torebki.
- Idziemy do Milkshake City? - spytałam.
- Mhm. - na samą myśl o shake'u Livi oblizała górą wargę.
Wsiadłyśmy do czerwonego, londyńskiego autobusu, który zawiózł nas na Oxford Street, a stamtąd udałyśmy się w nasze ulubione miejsce - Milkshake City. Otworzyłam drzwi i przepuściłam Liv, nie było dużo osób- jacyś chłopcy, którzy zaczęli się na nas patrzeć i kobieta z dzieckiem. Usiadłyśmy przy swoim ulubionym miejscu, niedaleko okna.
- Idę zamówić. - podeszła do ekspedientki Liv
Odwróciłam się, a oni znów się patrzyli, raz na Livi, raz na mnie. "O co im kurde chodzi?!"
Evans wracała uradowana, w rękach trzymając portfel i 2 shake'i. Jeden z tych chłopaków wstał nagle i podbiegł, żeby zamówić napój, po drodze szturchnął Liv, a ta upuściła swoje. Większość wylała się na podłogę, a reszta na jej białą, apelową bluzkę
- Debilu, coś ty zrobił? - krzyknęła na niego, a ja wybuchłam śmiechem.
- Prze-przepraszam, ja odkupię te shake'i - wymamrotał blondyn.
- Ja myślę.  - spojrzała na niego z oburzeniem, po czym usiadła na krześle naprzeciwko mnie.
- Z czego się śmiejesz? - odburknęła do mnie.
- Z ciebie. - powiedziałam przez śmiech, podając Liv chusteczkę, którą zaczęła wycierać zabrudzoną na pomarańczowo bluzkę.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam. - postawił przed nami shake'i o smaku mango.
- Dziękujemy. - odpowiedziałam.
- A może przysiądziecie się do nas? - pokazał na czterech chłopaków, którzy równocześnie się do nas uśmiechnęli.
Popatrzyłam na Livi, która pokiwała potwierdzająco głową. Wstałyśmy i wraz z blondynem podeszliśmy do chłopaków, którzy odsunęli nam krzesła, abyśmy mogły usiąść.
- Ja jestem Niall, to jest Zayn - pokazał palcem na mulata - to Harry - pokazał na lokatego - to Louis - wskazał na chłopaka w czerwonych spodniach i bluzce w paski - a to jest Liam - uśmiechnął się.
- Ja jestem Ver, a to Liv - pokazałam na siebie i przyjaciółkę biorąc słomkę do ust
- Czekajcie, ja was skądś znam - zaczęłam im się przyglądać, zaśmiali się
- To wy jesteście tym boysbandem? - spytała Livi
- Tak, nie poznałyście nas? - zaśmiał się Liam
- Sorry, ale my słuchamy mocniejszych dźwięków - odpowiedziała Liv
Z chłopakami rozmawiałyśmy jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt minut, naprawdę miło się z nimi rozmawiało, wcale nie są jak te inne sławne osoby, którym sodówka do głowy uderzyła, oni są normalni, nie licząc ich wygłupów, min itd.
- My musimy już iść, ale jeśli chcecie to możemy iść dzisiaj wieczorem razem na imprezę, co wy na to? - spytałam
- Chętnie, przyjedziemy po was, tylko dajcie do siebie jakiś kontakt - poprosił blondyn
Liv wyciągła z torebki czarny długopis, którym napisała mu na ręce swój numer telefonu
- Zadzwońcie - wzięła mnie za rękę i wyszłyśmy.