czwartek, 18 października 2012

Rozdział XV

*z perspektywy Ver*

Koncert odbywał się w wielkiej hali, która prawie cała, była zapełniona, tłum ludzi, krzyki i piski... To nie dla  mnie, współczuję gwiazdą, że muszą znosić takie zachowanie ze strony swoich fanów. Wraz z Niall'em, Livi, Harry'm zajęliśmy miejsca w strefie "VIP". Niedaleko ujrzałam swojego przyjaciela, którego dość dawno nie widziałam, oddaliłam się od mojej "grupy" i poszłam się z nim przywitać
- Hej David! - nieśmiało podniosłam rękę
- Veronica? - brunet ze zdziwieniem się na mnie popatrzył, delikatnie się uśmiechnęłam i przytaknęłam głową na potwierdzenie
- W ogóle się nie zmieniłaś - rzucił mi się na szyję
- Ty też - szeroko się uśmiechnęłam
- Jezu... trzy lata ciebie nie widziałem - ponownie mnie przytulił
- Hej, tylko nie płacz - zaśmiałam się
- Co tu robisz? - zapytałam patrząc w jego brązowe tęczówki
- Z zespołem mieliśmy grać dzisiaj koncert w Londynie, ale go odwołali i tak kręcimy się po mieście - wyjaśnił uśmiechając się
Odwróciłam się, aby sprawdzić lokalizację moich przyjaciół, dołączyli do nich Liam, Louis i Natalie, i Zayn, puściłam do nich oczko i nadal kontynuowałam przemiłą rozmowę z David'em, tak długo ze sobą rozmawialiśmy, że nawet nie zwróciliśmy uwagi, aż koncert się skończył, zorientowaliśmy się dopiero wtedy, gdy ludzie zaczęli się przepychać w stronę wyjścia, szybko jednak wzięłam nowy numer telefonu David'a, gdy nagle poczułam męską dłoń na ramieniu, która ciągła mnie w stronę ludzi
- Pa - rzuciłam lekko zdenerwowana w stronę bruneta i czym prędzej odwróciłam się w stronę Harry'ego
- Kto to był? - zapytał bez emocji
- Mój przyjaciel - szybko odpowiedziałam
- Bardzo miło ci się z nim rozmawiało, przytulasy, całusy...
- Nie widziałam się z nim trzy lata - powiedziałam podniesionym tonem
- Od kiedy wiem przyjaciele się nie całują? - również głośno powiedział
- To był tylko jeden, mały przyjacielski pocałunek w policzek - oznajmiłam wyrywając się mu, przecisnęłam się przez tłum ludzi i szybko wyszłam na zewnątrz, do domu nie miałam daleko zaledwie kilkadziesiąt metrów, przejdę się buta... Po chwili podjechało do mnie auto Styles'a, chłopak opuścił szyby
- Wsiadaj - powiedział sucho
- Nie dzięki, przejdę się - zaprotestowałam
- WSIADAJ DO TEGO JEBANEGO SAMOCHODU!!! - krzyknął, uderzając ręką o kierownicę, nie chcąc pogarszać zaistniałej sytuacji, wsiadłam do auta, w ogóle nie spoglądając w stronę Loczka
- Ver... - Liv cicho wymówiła moje imię
- Sorry, ale w tej chwili nie mam głowy na rozmowy - przerwałam jej nim zdołała cokolwiek jeszcze z siebie wydusić, gdy tylko Harry podjechał pod mój dom, wysiadłam jak poparzona, kątem oka spojrzałam na niego... był smutny i zły, oczy jego były załzawione i pełne rozpaczy, trzasnęłam drzwiami i udałam się do domu, na wejściu ujrzałam brata bawiącego się z kotem
- Wymyśliłeś już dla niego jakieś imię? - zapytałam ściągając czerwone szpilki z nóg
- Tak, będzie się nazywał Puszek - oznajmił uradowany
- Pomysłowe, sama bym na to nie wpadła... - powiedziałam z sarkazmem i udałam się na górę, do swojego pokoju, zażyłam relaksującej kąpieli, bezwładnie opadłam na łóżko i sama nie wiem kiedy zasnęłam.

poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział XIV

*z perspektywy Liv*
Och, nawet sobie nie wyobrażacie, jak przyjemnie było znów poczuć ciepło męskiego ramienia na swoim ciele.
- Brakowało mi tego, głupku. - rzekłam do Horanka, po czym cmoknęłam go w usta.
Uśmiechnął się tylko do mnie, po czym postanowił rozpocząć poszukiwania swoich kąpielówek.
Ja zresztą zrobiłam to samo ze swoim strojem. Koniec końców, staliśmy ubrani i gotowi do wyjścia, na dole przy drzwiach. Kilka minut później znaleźliśmy się już wszyscy w samochodzie, w którym za kierownicą usiadł Hazza. Na przedzie obok niego usiadła Ver, czego nie trudno było się domyślić...
Na basenie było, jak na basenie. Nic ciekawego, ale przydał nam się taki relaks.
Po godzinie wyszliśmy, wsiedliśmy do auta i nie mieliśmy pojęcia, co robić ze sobą dalej.
Pierwszy rzucił propozycję Niall:
- Może pojedziemy na jakiś koncert wieczorem? Dawno na żadnym nie byliśmy.
Z miłą chęcią przystaliśmy na ten pomysł, jednak na zegarze widniała dopiero godzina 14.
Postanowiliśmy udać się tradycyjnie do Milkshake City, a potem do domu, gdyż nie mieliśmy pojęcia, co innego możemy zrobić.
Każdy zamówił swojego ulubionego shake'a. Ja wybrałam arbuzowego, Niall jagodowego, Harreh bananowego (If you know what I mean ^^), a Ver truskawkowego.
Piliśmy napoje bez większego pośpiechu. Postanowiłam skorzystać z Wi-fi. Oczywiście, jak zawsze, weszłam najpierw na twitter'a. Przeglądając główną stronę nie natknęłam się na nic ciekawego, na nic, co by mnie ujęło. Włączyłam interakcje, a moim oczom ukazało się wiele tweetów skierowanych do mnie. You are very pretty! albo I love you, Liv! Nie miałam pojęcia, za co ci ludzie mnie kochali. Przecież to bez sensu. Jak można kogoś kochać za to, że jego partnerem jest jakaś gwiazda? No, ale dobra, w sumie to ich sprawa.
Powróciłam do przeglądania wiadomości, a po kilku minutach natknęłam się w końcu na niezbyt miłe słowa... Brzmiały one następująco: Fuck you, bitch! Ugly, fat whore!  Leave my Niall! He's mine! FUCK YOU!
Zatkało mnie. Z jednej stroni dziwili mnie ludzie wielbiący mnie, jednak wcale nie pochlebiały mi takie informacje... Zaparło mi dech w piersiach. Nie wiedziałam, co zrobić. Czy ktokolwiek mógł mnie aż tak bardzo nienawidzić? Postanowiłam, że nie pokażę tego tweeta Niall'owi. Jakoś sobie sama z tym poradzę... Oby. Nie mogę przecież go tak obciążać. Nie dość, że miał tyle własnych spraw na głowie, to ja miałam mu dorzucić kolejny ciężar. NIE.
- Halo, tu ziemia do Livi. Żyjesz? - odezwał się Harry, machając mi ręką przed nosem.
Sama to załatwię, dam radę.
- Tak, tak, żyję, tylko sprawdzałam twittera. - odpowiedziałam, po czym uśmiechnęłam się sztucznie. Na szczęście nikt nie zauważył tej sztuczności, Niall i Ver byli bowiem zbyt zajęci konwersacją, by  zwrócić na mnie uwagę. Hazza jednak okazał się bardziej spostrzegawczy i zaraz walnął prosto z mostu:
- Wiem, że coś się dzieje. Liv, powiedz mi, proszę, co się stało?
Przewiercał mnie wzrokiem. Zahipnotyzowały mnie jego zielone tęczówki, lecz po chwili udało mi się z siebie wydusić:
- Harreh... To moja sprawa, naprawdę, nie musisz się w to mieszać. Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty. Zresztą... W razie czego pomoże mi Niall. - ponowiłam sztuczny uśmiech.
Styles złapał moją dloń, po czym włożył ją pomiędzy swoje.
- Liv. Ty nie rozumiesz. Ja CHCĘ ci pomóc. Nie obciążaj tym swojego chłopaka. Jestem twoim przyjacielem, takie kwestie naprawdę możesz mi powierzyć. Chyba mi ufasz? - zapytał i uśmiechnął się zawiadiacko.
Nie mogłam się jemu oprzeć. Zachichotałam, trochę bardziej rozluźniona i opowiedziałam o zaistniałej, niemiłej sytuacji.
Hazza, jak to Hazza. Od razu znalazł jakieś rozwiązanie. Ale czy oby na pewno dobre? O tym się przekonamy.
Wszyscy wypili już swoje shake'i. Akcję "twitter" postanowiliśmy z Harry'm przełożyć na jutro... A dziś RELAKS! Musimy żyć pełną parą!
Wróciliśmy do domu, ubraliśmy się wygodnie, ale zarazem elegancko.
O 19 wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.
- Na koncert JLS! -krzyknął Nialler.
Rozpoczęła się zabawa...

sobota, 15 września 2012

Rozdział XIII

*z perspektywy Ver*

Rano obudziłam się w swoim pokoju,  w samej bieliźnie, wtulona w Harry'ego z silnym bólem głowy. Podniosłam się opierając na łokciach, nikogo prócz nas w pokoju nie było, z wyjątkiem kotka, który gryzł moje nowe buty, nie miałam nawet sił, aby go pogonić, położyłam się na łóżku, delikatnie całując mojego chłopaka. Przebudził się.
- Jak się spało? - spytał
- Nie pamiętam - zaśmialiśmy się
- Śpij jeszcze, ja idę na dół - pocałowałam go w czoło
Pomimo bólu głowy wstałam z łóżka i raczyłam się przebrać. Zeszłam na dół, na sofie siedział Lou całując się z jakąś brunetką.
- Ekhemm... - odchrząknęłam
Odkleili się od siebie
- Przepraszam - chłopak wstał
- To jest moja dziewczyna, Natalie - brunetka podała mi rękę, którą zaraz ścisłam
- Miło mi - uśmiechnęłam się
Zaraz do domu wbiegł James z rękami pełnymi toreb z TESCO.
- Zrobiłem zakupy na obiad i śniadanie - postawił reklamówki na blacie
- To może przygotuję wam to śniadanie? - zadeklarowałam się
- Ok - uśmiechnął się do mnie brat
Wyciągałam z reklamówek potrzebne mi produkty i zrobiłam kupę kanapek, które w artystyczny sposób poukładałam na talerzu i położyłam je na stole, sama biorąc jedną z nich.
- Gdzie jest moja przyjaciółka? - zastanawiałam się w myślach, z imprezy niestety nic nie mogłam sobie przypomnieć, ale niestety taka już jestem impreza bez alkoholu dla mnie nie istnieje, a że czasem wypiję go za dużo, to oto takie skutki.
- Widział ktoś Livi? - spytałam tym razem na głos, imię swojej przyjaciółki zdrabniałam od kąd pamiętam, na początku troszkę ją to denerwowało, ale z czasem przyzwyczaiła się.
- Pamiętam, że na imprezie wyszła z Niall'em na zewnątrz i z tego, co pamiętam to już nie wrócili
- Zadzwonię po nią - sięgnęłam po swój telefon i wybrałam numer przyjaciółki
- Gdzie jesteś? - spytałam
- Musiałam pogadać z Niall'em,  już wracam, zaraz u was będę - powiedziała oschło i zaraz się rozłączyła
- Czyżby się pokłócili? - zapytała się sama siebie, może to dziwne, ale często tak mam, że rozmawiam sama już ze sobą.
"Zaraz będę" mówiła Liv, minęło już z 15 minut, a dziewczyny nadal nie było, tymczasem rozmawiałam z Natalie,  sympatyczna i przede wszystkim ładna dziewczyna, i wiedzieć, że Lou z Zayn'em się o nią bili, jeśli to jest ta sama dziewczyna. Nagle drzwi mojego domu otworzyły się.
- No nareszcie,  jesteś! - krzyknęłam wstając, nawet nie patrząc nawet, kto wszedł do domu
- Czekałaś na mnie? - zaśmiał się Niall
- Aa.. to ty, myślałam, że Liv - usiadłam
- Ale czekaj, z tobą też musze porozmawiać - pociągnęłam go za rękach koszulki do pokoju obok, zdezorientowany spytał:
- O co chodzi?
- Pokłóciłeś się z Livi? - spytałam
Nic nie odpowiedział tylko spuścił głowę.
- Niall! Odpowiesz mi? - wrzasnęłam
- No, bo ona flirtowała z jakiś kolesiem...
W tym momencie do pokoju weszła Liv z uśmiechem na twarzy, gdy tylko JEGO zobaczyła uśmiech zniknął z jej twarzy i chciała uciec, ale w ostatnim czasie zatrzymałam ją.
- Macie - popatrzyłam na zegarek - 10 minut, aby się pogodzić i to wszystko wyjaśnić, a zaraz jedziemy na basen - wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Pobiegłam na górę, aby obudzić Harry'ego i przebrać się w strój kąpielowy.
- Wstawaj, jedziemy na basen - delikatnie potrząsnęłam ramieniem Styles'a
Chłopak zamruczał coś pod nosem.
- Wstawaj - rzuciłam w niego dość mocno poduszką, wstał natychmiast. Z szafy wyciągam swój strój kąpielowy, który założyłam w łazience,  ubierając na niego moje poprzednie ciuchy, usta pomalowałam błyszczykiem, a na rękę założyłam jedną ze swoich ulubionych bransoletek. Zaraz po tym wyszłam, aby wypuścić skłóconą parę, gdy otworzyłam drzwi, całowali się.
- Czyli się pogodziliście? Możecie już wyjść i ubierzcie się!

wtorek, 11 września 2012

Rozdział XII

*z perspektywy Liv*
Kilka minut później siedziałyśmy już przed laptopem, wspólnie wygłupiając się i gadając o bzdurach, których słuchało grubo ponad osiemset osób. Nigdy wcześniej nie miałyśmy aż tylu widzów, jednak to pewnie m.in. przez te moje tweety z Niallerkiem... Oj tak.
W tle leciało "Everything about you", a my właśnie malowałyśmy sobie paznokcie, przy okazji przygotowując się do imprezki. Dziewczyny, które oglądały naszego twitcama doradziły nam w kwestii koloru. Ja więc wybrałam odblaskowy zielony, a Ver również odblaskowy różowy.
Po jakiejś godzinie wyłączyłyśmy laptopa i poszłyśmy do szafy przyjaciółki, która postanowiła mi coś ładnego pożyczyć.
- Kurczę, nie mam pojęcia co wybrać. To czy to? - bezradna pokazywałam dziewczynie wieszaki z kolejnymi ubraniami. - Pomóż!
- Hm... Myślę, że w tym będziesz wyglądała cudownie, Livi! - doradziła mi Ver.
Koniec końców ja ubrałam LINK , a moja przyjaciółka LINK.
Gdy byłyśmy gotowe, zeszłyśmy na dół, gdzie okazało się, że goście powoli się schodzą. Przyszło już kilka znajomych James'a. Zaczęłyśmy się z nimi witać i zapoznawać. Nie były to na szczęście same "kołki", tak, jak myślałyśmy. Dało się więc z nimi normalnie pogadać.
Chłopak zajął się klimatem i szybko włączył jakąś muzykę. Po niedługim czasie przyszły najbardziej wyczekiwane przez nas osoby (czyt. chłopcy).
Rozpoczęła się prawdziwa zabawa.
Niall porwał mnie do tańca, to samo zrobił Hazza z Veronicą.
Z zaciekawieniem przyglądałam się Lou, który podrywał jakąś śliczną dziewczynę. Miała może z 18-19 lat. Pomyślałam, że całkiem ładnie by ze sobą wyglądali, jednak nie chciałam wybiegać zbyt daleko w przyszłość.
Powróciłam do rozmowy i tańca z Horankiem.
- I jak tam? Podoba ci się impreza? - zapytałam dość głośno, aby przekrzyczeć muzykę.
- Jasne, jest fajnie. Przecież z tobą nie da się nudzić. - posłał mi zalotny uśmiech, któremu jak zwykle nie mogłam się oprzeć. Pocałowałam go. Po kilku minutach tańca oderwałam się od mojego chłopaka i udałam się na bok, by chwilę odpocząć. Niall w tym czasie wywijał na parkiecie z Zayn'em.
Zaśmiałam się. Usiadłam na barowym krześle i nalałam trochę coli do szklanki. Jak na razie nie chciałam pić żadnego alkoholu. Postanowiłam tego wieczoru zostać trzeźwa i poobserwować zachowania innych ludzi po pijaku. Przynajmniej taki był mój plan. Byłam bardzo ciekawa, kto zaciągnie kogo do łóżka, kto się z kim przeliże i takie tam.
- Hej, jak masz na imię? - z zamyśleń wyrwał mnie głos obcego mężczyzny.
Obróciłam się w jego stronę i ujrzałam mega przystojnego, wyglądającego na 20 lat, chłopaka.
Miał niebieskie oczy, włosy coś w stylu loków Harolda, wyraziste rysy twarzy i przepiękny uśmiech.
Na dłuższą chwilę odebrało mi mowę, jednak w końcu udało mi się z siebie wydusić:
- Hej... Ekhm... Livi. To znaczy Liv... Tak, tak, Liv.
Chłopak zaśmiał się serdecznie i wyciągnął rękę, w geście przywitania.
- Corin.
Zawahałam się, lecz sekundę później ściśnęłam jego dłoń.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez kilkanaście minut, jednak w końcu podszedł do mnie Liam, co bardzo mnie zdziwiło, i zaprosił do tańca.
Nie potrafiłam mu odmówić. Rzuciłam więc krótkie spojrzenie w stronę przystojniaka i ruszyłam na parkiet.
Ver przez cały czas wykonywała coraz to bardziej skomplikowane figury i układy z Harry'm.
- Nie wiedziałam, że taka z niej dobra tancerka. - mruknęłam pod nosem.
Całą piosenkę, którą przetańczyłam z Daddy'm, szukałam wzrokiem Niall'a. Nigdzie nie mogłam go znaleźć.
"Gdzie on jest?!"
Nie dawało mi to spokoju. Gdy tylko melodia się skończyła, przeprosiłam Liam'a i udałam się na zwiad.
"Kurczę..."
Nie miałam pojęcia gdzie jest i co może robić. Zawsze mi wszystko mówił...
Poszukiwania na parterze zakończyły się klęską. Nigdzie go nie znalazłam. Wchodząc po schodach usłyszałam czyjeś głosy dobiegające stamtąd. Podbiegłam więc, a tam zastałam dość niemiły widok dla moich oczu.
Na kanapie, w jednym z pokoi, siedział Niall, widocznie zafascynowany konwersacją z "uroczą" brunetką.
Nie mogłam w to uwierzyć. Olał mnie i siedział własnie z jakąś zdzirą , miło sobie z nią rozmawiając.
Cudownie.
Wiedziałam, że nie mogę być AŻ TAK zazdrosna, jednak kochałam go bardzo i nie mogłam pozwolić, aby ktoś go podrywał. Wiedziałam również, jak bardzo Niall był naiwny i wierzył wszystkim w każde jego słowa. Postanowiłam więc mu pomóc.
Wtargnęłam do pokoju, z impetem zatrzaskując drzwi. Nie chciałam, żeby ktokolwiek słyszał moje krzyki.
- EKHM. - zaczęłam. - Czy aby przypadkiem wam nie przeszkadzam, skarby?
Brunetka zwróciła w moją stronę twarz i patrzyła, nieco zdziwiona.
- Och. Czyżby panienka się pogubiła? Czyżby ktoś zepsuł jej niecne plany? Bardzo mi przykro, ale niestety muszę przerwać tą zabawę. Zabieram stąd MOJEGO CHŁOPAKA. - znacząco podkreśliłam dwa ostatnie słowa.
Dziewczyna patrzyła wciąż na mnie tak, jakbym mówiła w innym języku.
Niall trochę speszony rozwojem sytuacji, podniósł się z kanapy, podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- A my sobie pogadamy, chłopcze... - mruknęłam do niego, po czym wyszliśmy z pokoju, zostawiając w nim ogłupiałą czarnowłosą.





poniedziałek, 10 września 2012

Rozdział XI

*z perspektywy Ver*

Równo o 16 Liv weszła do Milkeshake City, tak punktualność to jej główna cecha.
- Hej! - wesoło przywitała się ze mną
- Cześć! - odpowiedziałam jej
Zaraz po tym podeszła do nas kelnerka, skinęłam tylko głową, a dziewczyna wiedziała, o co chodzi, w końcu byłyśmy stałymi klientkami, obsługa bardzo dobrze nas znała, kelnerka po chwili przyniosła nam 2 shake'i i postawiła nam je pod sam nos.
- Słuchaj,  bo ja z bratem, a właściwie to sam brat organizuje domówkę i mogłabyś przyjść? - spytałam się Liv
- Jasne - uśmiechnęła się szeroko Evans
- A nasi chłopcy będą? - dodała zaraz
- Właśnie chcę, żeby przyszli, tylko muszę ich o tym poinformować - zaśmiałam się
- Czekaj, zadzwonię do Niall'a on im przekaże - wyciągnęła telefon i zadzwoniła do swojego chłopaka
- Livi przejdź do rzeczy, później sobie pogadacie! - krzyknęłam w stronę przyjaciółki po 15 minutach wysyłania sobie wzajemnych "całusów" z Horan'em
- Eee.. słuchaj, bo Ver organizuje domówkę i chce was zaprosić, macie dzisiaj czas? - po dłuższych przekonaniach zadała mu to pytanie
- O której godzinie? - spytała mnie
- Za dwie-trzy godzinki - odpowiedziała popijając shake'a
- Mogą przyjść - powiedziała nadal rozmawiając z Niall'em
- Koniec - wyrałam jej telefon
- Wybacz Niall, spotkacie się później - i rozłączyłam się
- Ej, co ty zrobiłaś?! - krzyknęła Liv
- Nic - wystawiłam jej język - tym razem zadzwonił mój telefon, a na całe Milkeshake City rozległ się dość głośne dźwięki moje dzwonka, Lady Gaga - Badromance
- Zrewanżuje się - założyła rękę na rękę
- Nie musisz, to tylko brat - odebrałam telefon
- Mam problem - zaśmiałam się
- O co chodzi? - spytałam
- Przyjdź do domu, to zobaczysz - rozłączył się
- O co chodzi? - spytała Livi
- Nie wiem, mój brat ma "problem" idę do domu, chodź ze mną - pociągnęłam blondynkę za rękę
Za nie całe 15 minut byłyśmy w moim domu
- W czym tkwi "problem"? - spytałam ściągając buty
Z kuchni wyszedł James na rękach trzymając małego kotka
- Skąd go masz? - zapytałam, wraz z Liv głaszcząc kota
- Siedział u nas na progu, pytałem sąsiadów, mówili, że nie wiedzą czyj, więc wzięłem go nakarmić
- Jak go nazwiecie? - spytała uradowana Livi
- A może tutaj zostać? - brat popatrzył na mnie, szczerze mówiąc nie spodziewałam się po nim takiego gestu, z tego, co pamiętam nie znosił zwierząt, kiedy ja je kochałam, w szególności koty.
- Jasne – od razu mu odpowiedziałam
- Później zastanowimy się nad imieniem, zaprosiłaś kogoś na imprezę? - zmienił temat James
- Jasne, zaprosiłam Livi, Liam'a, Zayn'a, Niall'a, Harry'ego i Louis'a
- Kogo? - zapytał zdziwiony
- Poznasz później, a ty?
- Tak, ja się zajmę przygotowaniami, a wy idźcie na górę - zachowanie mojego brata zadziwia mnie z dania na dzień, ale posłusznie udałyśmy się wraz z kotkiem do mojego pokoju.
- Zostały jeszcze 2 godziny? Robimy twitcama? - zapytała Liv rozkładając się na moim łóżku
- Jasne - powiedziałam wyciągając laptopa

niedziela, 9 września 2012

Rozdział X

*z perspektywy Liv*
Całą noc w domu byłam sama, ponieważ moi rodzice mieli nocną zmianę.
Rano, gdy już się obudziłam, nie wiedząc, co ze sobą zrobić odpaliłam laptopa i włączyłam twittera.
Na początku obejrzałam ogólnie wszystkie tweety, a potem weszłam na profil Niallerka. Na samej górze widniał jego wpis:
I miss u...
A pod spodem tysiące pytań od fanek. 
- Właśnie! Przecież one nic nie wiedzą o naszym związku. O kurde... No to nieźle się wkopaliśmy. - powiedziałam sama do siebie, po czym postanowiłam odtweetnąć Horanowi. 
"Przecież w końcu i tak się dowiedzą." - pomyślałam.
Tweet  brzmiał następująco:

@NiallOfficial I love u and I miss u, too, babe. x

Przeglądałam dalej stronę główną, aż nagle zobaczyłam odpowiedź na mojego tweeta:

  @livevans Will we meet today? x

Wyszczerzyłam się głupio do ekranu, po czym wystukałam:

@NiallOfficial Yeah, of course, honey. 12.00. You know where . x


Odpowiedź doszła po 5 sekundach:

@livevans See you soon! x


Po prostu nie mogłam doczekać się reakcji jego fanek. Przyznam, że był to bardzo zabawny widok. Tysiące, a nawet miliony wiadomości o podobnej zawartości. Coś typu: "Niall, dlaczego mnie zdradzasz?!" , "Czy ja o czymś nie wiem, Horan?!'' lub "Mężu, tłumacz mi się!". I tym podobne. 
Po prostu sikałam w majtki, czytając to.
Wiedziałam, że tego dnia mój humor będzie naprawdę świetny!
Postanowiłam się ubrać w coś ładnego. Włożyłam  TO. 
Do tego lekko pociągnęłam tuszem rzęsy, zrobiłam delikatne kreski eyelinerem i posmarowałam usta bezbarwną pomadką. 
Była 11.30. Zamknęłam dom na klucz i powolnym spacerkiem udałam się w stronę domu Niall'a. 
"You know where." miało oznaczać właśnie jego apartament.
Pod drzwiami znalazłam się punktualnie. Zapukałam i już po chwili przede mną stał chłopak-cud.
Przywitał mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Cześć, skarbie. Nawet nie wiesz, jak przez tą jedną noc się za tobą stęskniłem! - powiedział, po czym pocałował namiętnie i wyściskał po wszystkie czasy.
Weszliśmy do środka. Dom był pusty. Tylko my we dwoje. Zapowiadało się naprawdę cudownie.
Na początku Niall zaproponował wspólnie obejrzenie jakiegoś romantycznego filmu.
Oczywiście zgodziłam się od razu.
Usiedliśmy na kanapie. Zaczęło się dość nudno, jednak to, co działo się nie w filmie, lecz w rzeczywistości było naprawdę ciekawe.
Siedzieliśmy bardzo blisko siebie. W pewnej chwili Horan położył dłoń na mojej nodze i zaczął nią jechać w górę. Zachichotałam.
A gdy znalazł się przy rozporku, postanowił go rozpiąć. Z guzikiem zrobił to samo. Zaczął mnie namiętnie całować, chwilę potem położyłam się, a mój ukochany znalazł się na mnie. Ręką smerał mnie delikatnie po brzuchu. Nie powiem, było mi bardzo przyjemnie, ale nie byłam jeszcze na TO gotowa. 
- Niall, nie chcę się z tym spieszyć... Wiesz... Przepraszam...
Chłopak uśmiechnął się czarująco i odpowiedział:
- Liv, nie ma sprawy, nie masz za co mnie przepraszać, kotku. 
Pocałował mnie w usta, usiadł z powrotem w wygodnej pozycji, po czym kontynuowaliśmy oglądanie filmu.
Położyłam głowę na jego ramieniu i nawet, nie wiedząc kiedy, przysnęłam. Obudził mnie przeraźliwy dźwięk telefonu.
Uniosłam się na łokciach, ponieważ nie wiadomo jak, znalazłam się w pozycji leżącej i w dodatku pod kocem.
To znaczy, wiadomo... Niall. 
"Jaki on kochany..." 
Sięgnęłam po torebkę leżącą na stole i wygrzebałam z niej komórkę.
Na ekranie widniał napis Ver .
Nie myśląc wiele, odebrałam.
- Tak, słucham? - odezwałam się zaspanym głosem.
 - Hej, Livi! Czy ty spałaś? - powitała mnie radośnie przyjaciółka.
 - Tak, ale nic się nie stało, naprawdę. W sumie to właściwie dziękuję ci, że mnie obudziłaś. Chciałaś coś ode mnie?
- Tak, to znaczy nie, to znaczy... Tak! Czy robisz coś teraz, później... Dziś ogólnie?
Kochałam jej roztrzepany charakter rozmowy, to zawsze doprowadzało mnie do śmiechu. Z trudem się powstrzymałam i odpowiedziałam na jej pytanie:
- Aktualnie leżę w łóżku Niall'a, ale myślę, że poza tym nic nie robię. A masz jakąś ciekawą propozycję? Chętnie się skuszę. 
- Uuuu, Liv, czy ja o czymś nie wiem? 
Zaśmiałam się głośno, co musiał usłyszeć mój chłopak, gdyż zszedł z górnego piętra do salonu  z szerokim bananem na twarzy.  
- Nie, Ver, wszystko wiesz. Pogadamy o tym później, ok? To jak? 16 w Milkshake, jak zawsze?
 - Jasne! Do zobaczenia!
Zakończyłam rozmowę, po czym poinformowałam Horana o moich planach, o których w zasadzie już słyszał. 
- Okey, no to wy idźcie, a ja dziś spotkam się z chłopakami. - oznajmił.
Wyszłam spod koca, ogarnęłam swoją twarz, ubrałam buty i pożegnałam się z Niall'em.
Pocałował mnie chyba ze sto razy, aż wreszcie wyszłam. Dojście na moich wysokich koturnach zajęło mi jakieś 20 minut, lecz wreszcie znalazłam się pod drzwiami umówionego miejsca i weszłam do środka.


wtorek, 4 września 2012

Rozdział IX

*z perspektywy Ver*

Ze smutkiem pożegnałam się z Harry'm, wzrokiem odprowadził mnie do domu, a przez okno zdążyłam "przesłać" mu buziaka. Rozejrzałam się po mieszkaniu, kilka porozrzucanych ubrań, puste puszki po piwie, opakowania po chipsach i mój brat rozwalony na kanapie, popijający piwko, oglądający telewizję.
- Gdzie rodzicie? - skrzywiłam się, gdy James na mnie popatrzył
- Pojechali na wakacje - odburknął
- Gdzie? - spytałam.
- W góry gdzieś, dzwonili przed chwilą i mówili, że mamy zaopiekować się domem.
- Tobie to za bardzo nie wychodzi - zaśmiałam się.
- Mam nadzieję, że to posprzątasz - kopnęłam kupkę ubrań znajdujących się na podłodze
Ugh... Sama myśl, że muszę zostać sama z bratem przez 7 dni, przerażała mnie z minuty na minutę. Z tym debilem nie mogę wytrzymać 5 minut, a co dopiero 7 dni!
Przebrałam się w luźniejsze ciuchy i zeszłam na dół, aby coś zjeść, byłam bardzo głodna.
Z szafki wyjęłam kromkę chleba, zajrzałam do lodówki... Pustki, to coś, co w tym momencie leżało przed telewizorem, nie miało nawet czasu ruszyć dupska i iść zrobić zakupów. Z resztek żywności zrobiłam coś, co optycznie przypominało kanapkę. Usiadłam na sofie obok brata
- Kto gra? - spytałam biorąc kęs kanapki
- Real kontra FC - powiedział bez żadnych emocji
- A ty może byś łaskawie ruszył te swoje cztery litery i poszedł po zakupy, albo, chociaż posprzątał
- Później - leniwie odpowiedział
- Kurwa - rzuciłam mu w twarz poduszką, zawsze mnie wkurzał
- Teraz wstajesz, idziesz po zakupy przychodzi i sprzątasz, bo jak nie to ten telewizor przez okno wyrzucę!!! - krzyknęłam groźnie
Brat popatrzył na mnie, był trochę zdziwiony? Zresztą ja też, nie wiedziałam, że potrafię tak głośno krzyczeć, widocznie trzeba mnie mocno wkurzyć.
- Dobra, spokojnie, już pójdę po te zakupy - zaśmiał się pod nosem mój kochany braciszek i wyszedł. Korzystając z okazji zaczęłam oglądać mecz, nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
- Siostra, siostra.. wstawaj - poczułam ciepłą dłoń na moim ramieniu, ocknęłam się
- Jeny, co się stało? - zapytałam potrząsając głową
- Jak wróciłem z zakupów to tak leżałaś, posprzątałem, itd. Ale teraz jest już późno no i powinnaś iść do swojego pokoju - uśmiechnął się
- A która godzina?
-  24 w nocy
- O Matko... zrób sobie kolację, ja idę wziąć prysznic
- O mnie się nie martw - puścił do mnie oczko, jak widać czasami był miły
Ze swojej szafy wyjęłam bieliznę i udałam się do łazienki, wzięłam szybki, ale relaksujący prysznic. Udałam się do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Szczerze mówiąc łóżko Harry'ego było o wiele wygodniejsze. Nie mogłam zasnąć, przekręcałam się ze strony na stronę... Około 2 zadzwonił mój telefon: "Harruś" pojawiło się na wyświetlaczu. Natychmiast odebrałam
- Cześć kochanie, nie śpisz? - odezwał sie jego seksowny głos
- Nie, nie mogę zasnąć, myślę o tobie... - zaśmiał się
- Jak chłopcy wrócili już? - spytałam zatroskanym głosem
- Tak, Lou pogodził się z Zayn'em, Malik przyprowadził tą blondynkę z klubu i teraz siedzą na dole
- To dobrze, pozdrów ich ode mnie - Harry na chwilę się nie odzywał, a słychać było jakieś krzyki i śmiechy
- Harry? Jesteś? - pytałam
- Tak, tylko Niall bardzo chce pozdrowić Liv i powiedzieć jej, dobranoc, i że ją kocha
- Nie może do niej zadzwonić?
- Mówi, że dzwonił, ale nie odbiera
- Czekaj, zaraz to załatwię
Z biurka wyciągłam jakieś koraliki, wyszłam na balkon i koralikami zaczęłam uderzać o szybę okna Liv
- Czego chcesz? - spytała zaspana wyglądając przez okno
- Niall chce ci przekazać, że ciebie kocha, pozdrawia i mówi ci dobranoc, i że dzwonił, ale nie odbierałaś

- Bo śpię o tej porze, zaraz do niego zadzwonię - uśmiech pojawił się na jej twarzy
- Livi została już o tym poinformowana - zaśmiałaś się
- Przekaże Niallerowi 

- Dobra Harry, kończę, dobranoc kotku 
- Dobranoc - odpowiedział mi 

piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział VIII

*z perspektywy Liv*
Czekałam na Niall'a, leżąc z łóżku. W końcu wyszedł z łazienki, a ja na jego widok aż zamruczałam. Kochałam, gdy chodził w samych bokserkach. Wyglądał tak słodko. Powiedział, że nawet specjalnie dla mnie zapisał się na siłownię, myślę, że to mu dobrze zrobi. Fajnie by było, gdyby udało mu się wyrobić taką klatę jak Zayn czy Liam. Mmm.
Zaśmiał się i wskoczył szybko pod kołdrę. Leżeliśmy twarzami do siebie, w ten sposób mogłam podziwiać jego przepiękne oczy. No i oczywiście całą cudną twarz.
Uśmiechaliśmy się do siebie, lecz w końcu przymknęłam powieki i zasnęłam.
Następnego dnia obudziły nas krzyki dobiegające z dołu, z kuchni. Zerwałam się z łóżka i zbiegłam szybko ze schodów.
Tam zastałam widok kłócącego się Louis'a i Zayn'a.
- Ejejejej, chłopcy, co się tutaj dzieje?! - przerwałam im.
Usłyszałam głośne westchnięcie Lou. Wziął głęboki oddech i zaczął mi wszystko tłumaczyć.
- No bo... Podoba mi się taka jedna dziewczyna. Jest śliczna, ma wspaniały charakter i w ogóle... Ale okazało się, że ona podoba się też Zayn'owi... No i zaczęliśmy się o nią kłócić.
- O matko... Wy to macie problemy, wiecie? Uważam, że na pewno oboje macie szanse na znalezienie sobie innej dziewczyny. Bo jesteście wyjątkowi. Czy jeden z was nie może sobie odpuścić? Dajcie spokój, to w końcu nie jest powód do kłótni, naprawdę, chłopcy...
Zastanowiłam się przez chwilę, po czym kontynuowałam swoją wypowiedź:
- Hm... A może zróbmy tak. Sprawdźmy, którego z was lubi bardziej ta dziewczyna i będzie po sprawie, co?
Niechętnie, ale jednak, zgodzili się.
Postanowiliśmy jednak całą tą zabawę przełożyć na jakiś inny dzień, bo dziś mieliśmy w planach wypad na plażę.
Korzystając ze słońca i całkiem ładnej pogody na plażowanie wybraliśmy się wszyscy razem w kierunku jeziora.
Gdy dotarliśmy na miejsce zajęliśmy się rozkładaniem koców i leżaków. Lou i Zayn byli na siebie wyraźnie źli, ale starali się tego tak bardzo nie okazywać.
Położyłam się z Niall'em na jednym kocu, Ver z Hazzą obok nas. Zaczęły się rozmowy, plotki, pogaduszki...
W końcu trzech wolnych chłopców z naszej grupy postanowiło ruszyć na boje, tym samym nas zostawiając samych.
Zbliżał się zachód słońca.
Rozebrałam się z ubrań, zostając w samym bikini. Blondyn patrzył na mnie pytającym wzrokiem.
Ani chwili się nie zastanawiając ściągnęłam z niego spodnie i t-shirt, po czym pociągnęłam za rękę, tak, aby wstał. Zaczęliśmy biec w kierunku wody, plaża była praktycznie pusta, tylko w pubach kręciło się sporo osób.
Było tak romantycznie. Gdy już stopami dotykaliśmy jeziora, Niall postanowił wziąć mnie na ręce. Wniósł mnie do wody, wszedł do niej na wysokość ramion. Wtedy postawił mnie na żwirze i zaczął całować.
- Kocham cię. - szepnęłam.
Kątem oka spojrzałam na zakochanych, którzy pozostali na plaży. Ver siedziała na kolanach Harry'ego i raz po raz oddawała mu czułe pocałunki. Wyglądali na szczęśliwych. Taką też miałam nadzieję.
Niall odpowiedział na moje słowa:
- Ja ciebie też, kochanie. Jesteś całym moim życiem. I pomyśleć, że poznaliśmy się w taki głupi sposób...
Zaczęliśmy się śmiać, po czym postanowiliśmy wypłynąć razem na głębszą wodę.
Po jakimś czasie, gdy zaczęło robić się ciemniej, wyszliśmy na brzeg. Udaliśmy się w stronę naszych koców.
Liam'a, Lou i Zayn'a nadal nie było.
Stwierdziliśmy, że nie będziemy na nich czekać.
Oznajmiłyśmy naszym chłopakom, że musimy już dziś wracać do domu, bo rodzice się o nas martwili.
Ze smutkiem nas odprowadzili, a że mieszkałyśmy przy tej samej ulicy, po chwili się spotkali i razem wrócili do swojego apartamentu.


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rodział VII

*z perspektywy Ver*

...Livi
- Prawda czy wyzwanie? - spytał ją Lou, zabawnie poruszając brwiami
- Wyzwanie - wyszczerzyła się blondynka
- Pocałuj Zayn'a w usta
- CO?! - krzyknęła, Horan popatrzył się w stronę Louis'a zabójczym wzrokiem
- Wyzwanie to wyzwanie - wzruszył ramionami
Blondynka nieśmiało podeszła do mulata, kucnęła przed nim, zbliżyli się do siebie i złączyli swoje usta
- Już - jak najszybciej Evans odkleiła się od Malika i przytuliła się do swojego chłopaka, który nie był wyraźnie na nią zły. Uśmiechnęłam się na ich widok, Liv zakręciła butelką, tym razem wypadło na Niall'a
- Prawda czy wyzwanie? - słodko spytała się go
- Wyzwanie - uśmiechnął się
- Hmm... powiedz, że mnie kochasz - popatrzyła się na niego
- To nie wyzwanie to prawda - powiedział jej prosto w oczy, poczym pocałował ją namiętnie. My zrobiliśmy tylko ciche: "uuu..." i biliśmy brawo. Tym razem butelką zakręcił irlandczyk
- LIAM! - krzyknęliśmy razem, kiedy szyjka butelki wskazała na bruneta
- Prawda - powiedział od razu
- Ok.., Kto twoim zdaniem jest najlepiej ubrany z nas tutaj obecnych?
- Myślę, myślę, że Louis! - wszyscy popatrzyliśmy na półnagiego Lou, śmiejąc się jednocześnie. Tym razem butelka wskazała na Harry'ego
- Prawda czy wy..
- Wyzwanie - przerwał mu
- Ok, zatańcz do LMFAO- I'm Sexy And I Know It
Wszyscy zaśmialiśmy się, Liam wziął swój telefon i puścił piosenkę, a Harry zaczął tańczyć, na koniec zrobił "wiggle, wiggle" tak jak jest w teledysku i usiadł na swoje miejsce. Wraz z Livi nie mogłyśmy opanować naszego śmiechu. Butelka poszła w ruch, tym razem wskazała na... Niall'a
- Prawda - powiedział odrazu
- Wyobraź sobie, że jesteś w łazience i nagle ktoś próbuje się włamać. Co robisz? - klasnął w ręce Harold
- Otwieram drzwi, patrzę, kto próbuje się włamać, jeżeli to nieznana mi osoba uderzam jej z liścia, daję kopa, zamykam się i krzyczę, że dzisiaj nieczynne - mówił przez śmiech
- Dziwne.. – skomentował to jednym słowem, Liam, krzywiąc się
- Kręć – dodał po chwili
Wypadło na …mnie!
- Wyzwanie! – krzyknęłam od razu, gdy szyjka butelki wskazała w moją stronę
- Wypij kieliszek wódki bez popitki – zaśmiałam się pod nosem
- Dawaj! – machnęłam ręką
Blondyn zaraz przyniósł kieliszek i nalał do niego alkoholu, sięgnęłam po kieliszek i wypiłam jego zawartość. Skrzywiłam się i potrząsnęłam głową
- Już – powiedziałam odstawiając kieliszek na podłogę. W butelkę graliśmy jeszcze przez parę, paręnaście minut, wszystkim chciało się już spać. Nie dziwię się najpierw dwa filmy, teraz butelka…
Z Liv chciałyśmy wracać do swoich domów, ale chłopakom udało się nas namówić na jedną nockę u nich. Wysłałyśmy tylko sms’y do rodziców z wiadomością, że wrócimy rano, i żeby się o nas nie martwili. Szłam teraz po schodach na górę, kiedy Harry szepną mi do ucha:
- Jak chcesz to możesz spać ze mną
- Chętnie – pocałowałam go w policzek
Chłopak złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę swojego pokoju, kątem oka udało mi się zobaczyć, że Evans z Horanem udają się do jego pokoju, uśmiechnęłam się do nich tylko i weszłam do pokoju Hazzy, był normalny; łóżko dwu-osobowe, które zajmowało 1/3 pokoju, szafki nocne, postawione po obu stronach łóżka, na których były lampki, stolik, na którym był laptop, czasopisma, telefon itd., jakieś szafki, zdjęcia, obrazy, plakaty, zwykły pokój nastolatka.
- Idź się wykąp – pokazał ręką na drzwi
- Ok – wzięłam komplet czarnej bielizny, kosmetyki, ręcznik i ruszyłam w stronę łazienki.  Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, zęby, a w ciało wsmarowałam balsam poczym wyszłam. Przed drzwiami czekali już Zayn i Liam.
- Wolne – dodałam wchodząc do pokoju Styles’a, siedział na łóżku z laptopem na kolanach
- Teraz ja idę, jak chcesz to możesz skorzystać z laptopa – dał mi buziaka w policzek i wraz z przygotowanymi rzeczami poszedł się wykąpać
Usiadłam na łóżku.
„Wygodne” powiedziałam sama do siebie, w Internecie sprawdziłam swojego Facebook’a; Nic nowego prócz kilku wiadomości ze zdjęciami z wczorajszej imprezy. Byłam zmęczona, odłożyłam laptopa na stolik i położyłam się na łóżku, zaraz przyszedł Harry, obróciłam się plecami do niego, zaraz po tym poczułam jego rękę na moim brzuchu, a głowę położył na mojej szyi, w jego objęciach czułam się taka… bezpieczna, zaraz po tym zasnęłam.


środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział VI

*z perspektywy Liv*
Razem z Horanem poszliśmy przebrać się w jakieś suche ubrania, bo strasznie przemokliśmy. Tak się złożyło, że nie miałam żadnej innej bluzy ze sobą, więc Niall z chęcią pożyczył mi swoją. Och, jak ja kocham męskie bluzy! Nie dość, że była ona duża i ciepła, to w dodatku tak pięknie pachniała. Po prostu niebo.
Dałam buziaka blondynowi i udałam się razem z nim do salonu, gdzie wszyscy już na nas czekali.
- No, dawajcie gołąbeczki ten film. - odezwał się Liam.
Usiedliśmy na długiej skórzanej kanapie, a Zayn zajął się podłączaniem DVD i całego sprzętu.
Po kilku minutach wszystko było gotowe, więc puściliśmy film. Na pierwszy ogień poszła "Klątwa".
Przez cały seans siedziałam wtulona w Niall'a, Ver w Hazzę, a Louis, Liam i Zayn udawali twardzieli.
Piskom moim i mojej przyjaciółki nie było końca. Gdy wreszcie nadszedł koniec tej cudownej "bajeczki" postanowiłam podzielić się swoimi wrażeniami:
- O matko... To był prawdopodobnie najstraszniejszy film, jaki w życiu obejrzałam. Nigdy więcej!
- Niestety, ale czeka nas jeszcze jeden, buhahahaha. - odezwał się złowieszczo Louis i postanowił ponownie włączyć DVD.
Kolejne 2 godziny spędziłam w objęciach Horana, podobnie Ver.
Lou cały czas wydawał się zamyślony, tak, jakby myślał o kimś... Może się zakochał?
Nie miałam pojęcia, ale stwierdziłam, że na razie nie będę sobie tym zaprzątać głowy. 
Po obu filmach postanowiliśmy więc pograć w butelkę, czyli tradycyjnie, jak nie ma się pomysłu, co można robić.
Usiedliśmy w kółku na ziemi, a grę rozpoczął Harold. Zakręcił i wypadł Louis.
Chłopcy opowiedzieli mi i Ver wcześniej o tym całym Larry'm, jak dla mnie to było całkiem zabawne, ale też słodkie. W sumie lubiłam gejów, ale wiedziałam, że Styles nim nie jest, w końcu był w związku z dziewczyną, więc hello?
Postanowiłam nie brać tego na serio, ale ogólny pomysł z bromancem chłopaków naprawdę mi się podobał.
Kiedy butelka wskazała Lou chłopcy zaczęli buczeć, a Hazza nieco się zawstydził.
- Prawda czy wyzwanie ? - rzucił szybko.
- Wyzwanie . - odpowiedział mu Tommo.
- Hm... Wiem, mam! Zatańcz seksi taniec w samych bokserkach na stole!
Wszyscy zaczęli się śmiać, a Louis ochoczo wstał i przygotował się do zadania.
Ściągnął wszystkie ubrania i stojąc przed nami półnago oznajmił:
- No to zaczynamy!
Zaczęliśmy mu odliczać, gdy już wszedł na stół:
- Trzy, dwa, jeden, start!
Pokręcił trochę swoim tyłeczkiem, kilka razy się w niego klepnął, wymyślał jakieś kocie ruchy i, muszę przyznać, całkiem dobrze mu to szło! Klaskaliśmy mu i gwizdaliśmy, a Liam z Niall'em robili podkład muzyczny. Horan przyniósł nawet gitarę.
W końcu jednak nadszedł koniec występu, Lou zeskoczył na dół, ale postanowił się nie ubierać, więc usiadł z powrotem w kółku w samych bokserkach.
Wcale mnie to nie zdziwiło.
Teraz była kolej na niego. Zakręcił butelką i wypadł...

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział V

*z perspektywy Ver*

Trzymając Harry'ego za rękę wyszliśmy przed dom, na ogród, nie był za duży, ale to przez krzewy i kwiaty, które go ozdabiały, na środku rozstawione były krzesła, huśtawka ogrodowa oraz grill, przy którym już urzędował Zayn. Z Harry'm zajęliśmy miejsce na huśtawce, a reszta na plastikowych krzesłach rozstawionych w okół stołu.
- Może ci pomóc? - spytałam się Zayn'a
- Nie, grill to moja specjalność - zaśmiałam się i wróciłam na swoje miejsce,  wtuliłam się w Harry'ego i powoli odpychaliśmy się nogami od podłoża. Spojrzałam na Zayna, który kładł kolejne porcje mięsa na ruszt, później na Livi i Niall'a, którzy ganiali po całym ogródku. Gdy Evans przewróciła się na Horana, a ten ją pocałował uśmiechnęłam się sama do siebie i puściłam oczko w stronę przyjaciółki. Jej ideałem zawsze był blondyn z niebieskimi oczami, teraz trafiła na takiego, no z wyjątkiem tego, że był farbowany. Od moich rozmyśleń odciągnął mnie Harry
- Hej, żyjesz? - pomachał mi ręką przed nosem, zaśmiałam się
- Tak, tylko troszkę się zamyśliłam - odparłam
- Gotowe! - krzyknął Zayn
Każdy nałożył sobie porcję mięsa na plastikowy talerzyk, wziął chleb i zaczął jeść wyśmienicie przygotowane jedzenie. Nagle na ziemię zaczęły spadać pojedyncze krople wody, a za nimi coraz większe, nikt nie spodziewał się, że zacznie padać.
- No to zajebiście - uderzył dłonią o kolano Zayn, przeżuwając kawałek kiełbasy
- Ekhemm... wyrażaj się - skarcił go Liam
- Dobra, zbieramy sprzęt i uciekamy do domu - dodał
Krzesła, stół i grill zanieśliśmy do garażu. Talerze, sztućce i mięso wziął Zayn i jako pierwszy pobiegł do domu, zaraz po nim Liam, Louis, ja z Harry'm oraz Niall, który wziął Livi na ręce.
- To co robimy? - spytał Lou ściągając przemoczone buty
- Może pooglądamy horror? - pocierał ręką o rękę Liam, wszyscy zgodziliśmy się na ten pomysł
- Czekajcie, pójdę do wypożyczalni - zadeklarował się Horan
- Idę z tobą - złapała go za skrawek koszuli Liv
Sklep z wypożyczalnią filmów znajdował się na przeciwko domu chłopaków, więc zakochani wrócili po jakiś 5-10 minutach w rękach trzymając dwie płytki z nagranymi na nich filmami.
- To jak oglądamy? - spytała Liv ściągając mokrą bluzę.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział IV

*z perspektywy Liv*
Obudziłam się. Poczułam czyjąś dłoń na moim biodrze. Spojrzałam w bok i ujrzałam Niall'a. Spał jak zabity. Leżąc tak w jego objęciach rozejrzałam się po pomieszczeniu. Znajdowaliśmy się w jasnym pokoju, nowocześnie umeblowanym. Na wielkiej kanapie spała reszta chłopców, a na torsie Harry'ego leżała Ver. Tak słodko ze sobą wyglądali. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do rozmyśleń.
Nie miałam pojęcia, jak się tam znaleźliśmy, więc za wszelką cenę próbowałam sobie to przypomnieć. Niestety bez skutku. Ułożyłam się z powrotem na poduszce obok Horana i pocałowałam go w usta. Był taki słodki. Tym pocałunkiem sprawiłam, że się obudził. Otworzył swoje piękne błękitne oczka i spojrzał na mnie sennie.
- Cześć piękny. - powiedziałam do niego, na co odpowiedział cudownym uśmiechem.
Pocałowałam go znów, tym razem namiętnie i jedną ręką zaczęłam bawić się jego blond włosami.
Leżeliśmy tak w objęciach, czekając aż pozostali się obudzą. W między czasie zapytałam Niall'a:
- A tak właściwie gdzie jesteśmy i jak się tu znaleźliśmy?
- Jesteśmy w naszym domu, a jak się tu znaleźliśmy to nie mam pojęcia. Pewnie Paul nas zgarnął, gdy zauważył, że zabawa wymyka się nieco spod kontroli. - powiedział, po czym zaśmiał się serdecznie.
Zaśmiałam się z nim i postanowiłam podnieść się z łóżka. Zauważyłam, że wszyscy powoli się przebudzają. Pierwszy wstał Louis, następnie Liam i Zayn. Na samym końcu Ver z Haroldem. Każdy po kolei zaczął się wypytywać, jak się tu znaleźliśmy itp. Niall wszystko wytłumaczył, po czym zarządził:
- Dobra, słuchajcie, jest trochę późno, bo... Jest 14! - krzyknął ze zdziwieniem w głosie, po czym kontynuował. - Co dziś zamierzamy robić?
- Może zrobimy o 17 grilla? - zaproponował Zayn, a każdy przystał na tą propozycję.
Jako pierwsza udałam się do łazienki, po drodze wzięłam ze sobą Ver. Zaczęłyśmy się ogarniać. Najpierw wskoczyłam pod prysznic, bo lekko jechało ode mnie wódką. Moja przyjaciółka zrobiła to samo. Potem przebrałam się w czyste ubrania, które na szczęście ze sobą wzięłam. Pomalowałam lekko rzęsy, zrobiłam sobie kreski eyelinerem i wyperfumowałam się moim nowym "XLOU". Na końcu rozczesałam swoje blond włosy i nałożyłam na głowę zieloną bandamkę. "Gotowe."
W tym czasie, kiedy skończyłam, Ver już się wykąpała i ubrała. Pozostał tylko makijaż i fryzura. Wyszłam więc z łazienki, zostawiając ją tam samą. Nie musiałam czekać długo na widok zbliżającego się w kierunku toalety Hazzy. Wślizgnął się do środka i już po chwili słychać było stamtąd głośne śmiechy i cmoknięcia.
Bardzo się cieszyłam ze szczęścia Ver. Ja sama nie miałam go tak dużo, jak ona. Często ktoś mnie ranił i nie potrafiłam zaufać nowej osobie. Ale z Niall'em było inaczej. Jego kochałam z wzajemnością. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
Udałam się do kuchni, gdzie Liam z Zayn'em przygotowywali coś pysznego do jedzenia. Pachniało wyśmienicie.
- Mmm... Ale zapachy. - powiedziałam, na co Zayn odpowiedział:
- Się wie.
I poruszył brwiami w górę i w dół. Zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek. Uśmiechnął się i wrócił do pracy.
Wyszłam z kuchni i po chwili znalazłam się w salonie. Na kanapie siedzieli Niall i Lou, wpatrzeni w ekran telewizora. Przyłączyłam się do nich.
Kilka minut później z łazienki wyszli zakochańcy, trzymając się za ręce. Nie mogłam się powstrzymać, zerwałam się z kanapy i ze szczęścia rzuciłam się im na szyję. Zaczęli się głośno śmiać. Szepnęłam Ver na ucho:
- Gratulacje, kochanie.
I pocałowałam ją w policzek.
Po 15.30 byliśmy już po śniadanio-obiedzie, a o 17 wyszliśmy do ogrodu w celu rozpoczęcia naszego grilla.

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział III

*z perspektywy Ver*

Staliśmy tak jeszcze kilka sekund wpatrując się w ledowy napis "Silver"
- Zaproszenia proszę - odchrząknął napakowany facet blokując nam dostęp do klubu
Chłopcy popatrzyli na siebie, szeptając coś między sobą, wraz z Liv patrzyłyśmy się na nich z miną w stylu: WTF?
Zayn przeprosił nas na chwilę i poszedł porozmawiać z ochroniarzem na osobności zaraz natomiast wrócił i otworzył nam drzwi Silver. W środku było dość tłoczno, reflektory rozświetlały salę, a po lewej stronie znajdował się barek z napojami.
- No to na rozluźnienie drinki? Ja stawiam - klasną w ręce Niall
Chłopak, co chwilę spoglądał na Livi, z resztą ona na niego też, tak słodko razem wyglądają, tylko żeby jej nie skrzywdził, Evans za dużo przeszła, za dużo razy ją zraniono nie pozwolę, aby znów musiała przez kogoś cierpieć, martwię się o nią, jest dla mnie jak siostra, o której zawsze marzyłam...
Poszliśmy za irlandczykiem, usiedliśmy na krzesłach, które były rozstawione naprzeciwko barku, chwilę później każdy prócz Liama sączył alkohol. Zrobiło mi się trochę gorąco, więc zdjęłam sweter.
A chwilę później już tańczyłam z chłopakami, podeszłam do barku, oparłam się łokciami o blat baru i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, głośna muzyka, roztańczeni ludzie... Nagle ktoś podsuną mi pod nos drinka, to był Harry
- Dzięki - uśmiechnęłam się i wypiłam zawartość literatki
Popatrzyłam się jeszcze na miejsce, które przed chwilą zajmowali "zakochani", nie było ich, ale zaraz zauważyłam ich jak tańczą na parkiecie. Zamówiłam jeszcze parę drinków i innych mocniejszych trunków.
- Chodź tańczyć - powiedział trochę pijany Harry ciągnąc mnie za nadgarstek, nie miałam nic przeciwko, w sumie przyszłam tutaj aby się zabawić, kątem oka zerknęłam na Liv, całowała się z Niall'em.
DJ puścił jakiś wolniejszy kawałek, Hazza objął mnie w pasie i przybliżył się do mnie, a ja wtuliłam się w niego, i razem bujaliśmy się w rytm piosenki. Podniosłam głowę, loczek patrzył mi się prosto w oczy, przybliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie, krótko, ale namiętnie. Zaraz po tym udaliśmy się do barku, gdzie spotkaliśmy Zayn'a, Louis'a, Livi, która siedziała na kolanach irlandyczka i popijała jakiś alkohol oraz Liam'a, który pił sok pomarańczowy. Przy barku siedzieliśmy jeszcze przez parę minut, pijąc drinki oraz wsłuchując się w opowieści totalnie pijanego Louis'a. Zayn zaraz pobiegł do jakieś blondynki i zaczął z nią flirtować, a później razem zaczęli tańczyć i wygłupiać się tak jak my. Najlepsza impreza, na jakiej kolwiek byłam, nigdzie się tyle nie naśmiałam, nie napiłam i nie natańczyłam. Sama nie wiem jak w ogóle się skończyła...

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział II

*z perspektywy Liv*
Po wyjściu z Milkshake city udałyśmy się z Ver na miasto. Około godziny 19 zadzwonił mój telefon.
- Nieznany numer. - wypowiedziałam na głos, po czym spojrzałam na przyjaciółkę.
- To na pewno Niall, człowieku, widać gołym okiem, że się mu podobasz! - odpowiedziała, dając mi radosnego kuksańca w bok.
Zarumieniłam się, na co Ver krzyknęła:
- Rumienisz się! On ci się też podoba! Hahaha, Livi się zakochaaałaaa!
- Ej, przestań! Cały Londyn nie musi wiedzieć. - odburknęłam, udając wkurzoną.
Telefon nie przestawał dzwonić. W końcu jednak odebrałam, odezwał się głos w słuchawce:
- No nareszcie! Hej, tu Niall. Poznajesz?
 Rzuciłam porozumiewawcze spojrzenie Ver, by wiedziała, kto dzwoni, na co ona poruszyła znacząco brwiami. Z trudem powstrzymywałam śmiech. W końcu odpowiedziałam mojemu rozmówcy:
- Hej. Tak, tak, oczywiście, że wiem, kto dzwoni. Jak mogłabym zapomnieć.
- W takim razie co z tą imprezą? Może umówimy się za godzinę pod ... London Eye?
- Okej, nie ma sprawy. Do zobaczenia! - powiedziałam, po czym posłałam Niall'owi odgłos całusa.
On odpowiedział na to śmiechem i zrobił to samo.
- Pa. - rzucił.
Gdy skończyłam rozmowę Ver wybuchnęła śmiechem, a ja przyłączyłam się do niej. Szliśmy ulicami Londynu, beztrosko myśląc o zbliżającej się imprezce.
Powłóczyłyśmy się jeszcze jakiś czas po centrach handlowych, jednak powoli kierując się w stronę London Eye.
Punktualnie o 20 byłyśmy na miejscu. Z daleka zauważyłyśmy, że chłopcy zbliżają się do nas dość szybkim krokiem. Fajnie było znać kogoś sławnego, jednocześnie zachowując się przy nim jak normalna, przeciętna dziewczyna. Wspaniałe uczucie. Po chwili znaleźli się obok nas. Rzuciłam jedno słowo do ucha Ver :
- Dawaj .
Chciałyśmy zrealizować swój spisek.
W jednej chwili obie podeszłyśmy do chłopców i zaczęłyśmy się z nimi witać, przytulając ich. Tylko przez sekundę widać było na ich twarzach lekkie zdziwienie, jednak moment później z chęcią dołączyli się do naszego "namiętnego" powitania.
Plan był taki, że podejdziemy po kolei do każdego z osobna, przytulając go, jednak dodatkowo ja dam buziaka Niall'owi, a Ver Harry'emu. Żaden z nich w taki sposób nie poczuł się urażony, a dwóch zostało nawet wyróżnionych!
- Tak w ogóle, to cześć! - rzucił nagle Liam.
Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem, po czym zaczęły się już luźne dyskusje.
Ten gadał z tym, ta z tym, ten z tą. Dosłownie każdy z każdym. Było naprawdę bosko.
 Zayn razem z Liam'em wybrali świetną miejscówkę na szaloną imprezę. Przez głowę przemknęła mi myśl "Jak dobrze, że w Anglii od 16-tu lat jest się dorosłym..."
Udaliśmy się w kierunku dyskoteki. Szliśmy w grupie, jednak wreszcie ja z Niall'em oddzieliliśmy się, postanawiając iść bardziej z tyłu, kilka kroków dalej.
Nikt nawet nie spostrzegł, że brakuje naszego towarzystwa, gdyż byli tak bardzo zafascynowani rozmową i wymianą poglądów.
Rozpoczęłam z Horan'em rozmowę:
- Jak się cieszę, że mogłam was poznać... Co ja bym dziś robiła, gdyby nie wy?!
- Też się bardzo cieszę, szczególnie, że mogłem poznać ciebie. - odpowiedział Niall, puszczając mi oczko.
Zaśmiałam się i dałam mu buziaka w policzek.
"Chyba się ucieszył."
Oczywiście, jak to zwykle bywa, nasz "mini pocałunek" musiał ktoś zobaczyć. Kto to był? Nasze kochane Hazziątko. Gdy zauważył nas w "akcji" krzyknął do pozostałych:
- Patrzcie, jak oni słodko ze sobą wyglądają! Niaaall, zakochany?
Ver spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko. Zawsze cieszyła się z mojego szczęścia. Posłałam jej buziaka, na co ona odpowiedziała tym samym.
Oboje z Nialler'em się zawstydziliśmy, a na naszych policzkach znalazły się czerwone rumieńce.
Kilka minut później, po uroczym spacerze, dotarliśmy na miejsce. Staliśmy właśnie pod ogromnymi drzwiami klubu "Silver".


niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział I

*z perspektywy Ver*

- Do zobaczenia za rok - Liv pomachała ręką w stronę naszego liceum, jednocześnie chowając przed chwilą otrzymane świadectwa z czerwonym paskiem do torebki.
- Idziemy do Milkshake City? - spytałam.
- Mhm. - na samą myśl o shake'u Livi oblizała górą wargę.
Wsiadłyśmy do czerwonego, londyńskiego autobusu, który zawiózł nas na Oxford Street, a stamtąd udałyśmy się w nasze ulubione miejsce - Milkshake City. Otworzyłam drzwi i przepuściłam Liv, nie było dużo osób- jacyś chłopcy, którzy zaczęli się na nas patrzeć i kobieta z dzieckiem. Usiadłyśmy przy swoim ulubionym miejscu, niedaleko okna.
- Idę zamówić. - podeszła do ekspedientki Liv
Odwróciłam się, a oni znów się patrzyli, raz na Livi, raz na mnie. "O co im kurde chodzi?!"
Evans wracała uradowana, w rękach trzymając portfel i 2 shake'i. Jeden z tych chłopaków wstał nagle i podbiegł, żeby zamówić napój, po drodze szturchnął Liv, a ta upuściła swoje. Większość wylała się na podłogę, a reszta na jej białą, apelową bluzkę
- Debilu, coś ty zrobił? - krzyknęła na niego, a ja wybuchłam śmiechem.
- Prze-przepraszam, ja odkupię te shake'i - wymamrotał blondyn.
- Ja myślę.  - spojrzała na niego z oburzeniem, po czym usiadła na krześle naprzeciwko mnie.
- Z czego się śmiejesz? - odburknęła do mnie.
- Z ciebie. - powiedziałam przez śmiech, podając Liv chusteczkę, którą zaczęła wycierać zabrudzoną na pomarańczowo bluzkę.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam. - postawił przed nami shake'i o smaku mango.
- Dziękujemy. - odpowiedziałam.
- A może przysiądziecie się do nas? - pokazał na czterech chłopaków, którzy równocześnie się do nas uśmiechnęli.
Popatrzyłam na Livi, która pokiwała potwierdzająco głową. Wstałyśmy i wraz z blondynem podeszliśmy do chłopaków, którzy odsunęli nam krzesła, abyśmy mogły usiąść.
- Ja jestem Niall, to jest Zayn - pokazał palcem na mulata - to Harry - pokazał na lokatego - to Louis - wskazał na chłopaka w czerwonych spodniach i bluzce w paski - a to jest Liam - uśmiechnął się.
- Ja jestem Ver, a to Liv - pokazałam na siebie i przyjaciółkę biorąc słomkę do ust
- Czekajcie, ja was skądś znam - zaczęłam im się przyglądać, zaśmiali się
- To wy jesteście tym boysbandem? - spytała Livi
- Tak, nie poznałyście nas? - zaśmiał się Liam
- Sorry, ale my słuchamy mocniejszych dźwięków - odpowiedziała Liv
Z chłopakami rozmawiałyśmy jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt minut, naprawdę miło się z nimi rozmawiało, wcale nie są jak te inne sławne osoby, którym sodówka do głowy uderzyła, oni są normalni, nie licząc ich wygłupów, min itd.
- My musimy już iść, ale jeśli chcecie to możemy iść dzisiaj wieczorem razem na imprezę, co wy na to? - spytałam
- Chętnie, przyjedziemy po was, tylko dajcie do siebie jakiś kontakt - poprosił blondyn
Liv wyciągła z torebki czarny długopis, którym napisała mu na ręce swój numer telefonu
- Zadzwońcie - wzięła mnie za rękę i wyszłyśmy.