poniedziałek, 10 września 2012

Rozdział XI

*z perspektywy Ver*

Równo o 16 Liv weszła do Milkeshake City, tak punktualność to jej główna cecha.
- Hej! - wesoło przywitała się ze mną
- Cześć! - odpowiedziałam jej
Zaraz po tym podeszła do nas kelnerka, skinęłam tylko głową, a dziewczyna wiedziała, o co chodzi, w końcu byłyśmy stałymi klientkami, obsługa bardzo dobrze nas znała, kelnerka po chwili przyniosła nam 2 shake'i i postawiła nam je pod sam nos.
- Słuchaj,  bo ja z bratem, a właściwie to sam brat organizuje domówkę i mogłabyś przyjść? - spytałam się Liv
- Jasne - uśmiechnęła się szeroko Evans
- A nasi chłopcy będą? - dodała zaraz
- Właśnie chcę, żeby przyszli, tylko muszę ich o tym poinformować - zaśmiałam się
- Czekaj, zadzwonię do Niall'a on im przekaże - wyciągnęła telefon i zadzwoniła do swojego chłopaka
- Livi przejdź do rzeczy, później sobie pogadacie! - krzyknęłam w stronę przyjaciółki po 15 minutach wysyłania sobie wzajemnych "całusów" z Horan'em
- Eee.. słuchaj, bo Ver organizuje domówkę i chce was zaprosić, macie dzisiaj czas? - po dłuższych przekonaniach zadała mu to pytanie
- O której godzinie? - spytała mnie
- Za dwie-trzy godzinki - odpowiedziała popijając shake'a
- Mogą przyjść - powiedziała nadal rozmawiając z Niall'em
- Koniec - wyrałam jej telefon
- Wybacz Niall, spotkacie się później - i rozłączyłam się
- Ej, co ty zrobiłaś?! - krzyknęła Liv
- Nic - wystawiłam jej język - tym razem zadzwonił mój telefon, a na całe Milkeshake City rozległ się dość głośne dźwięki moje dzwonka, Lady Gaga - Badromance
- Zrewanżuje się - założyła rękę na rękę
- Nie musisz, to tylko brat - odebrałam telefon
- Mam problem - zaśmiałam się
- O co chodzi? - spytałam
- Przyjdź do domu, to zobaczysz - rozłączył się
- O co chodzi? - spytała Livi
- Nie wiem, mój brat ma "problem" idę do domu, chodź ze mną - pociągnęłam blondynkę za rękę
Za nie całe 15 minut byłyśmy w moim domu
- W czym tkwi "problem"? - spytałam ściągając buty
Z kuchni wyszedł James na rękach trzymając małego kotka
- Skąd go masz? - zapytałam, wraz z Liv głaszcząc kota
- Siedział u nas na progu, pytałem sąsiadów, mówili, że nie wiedzą czyj, więc wzięłem go nakarmić
- Jak go nazwiecie? - spytała uradowana Livi
- A może tutaj zostać? - brat popatrzył na mnie, szczerze mówiąc nie spodziewałam się po nim takiego gestu, z tego, co pamiętam nie znosił zwierząt, kiedy ja je kochałam, w szególności koty.
- Jasne – od razu mu odpowiedziałam
- Później zastanowimy się nad imieniem, zaprosiłaś kogoś na imprezę? - zmienił temat James
- Jasne, zaprosiłam Livi, Liam'a, Zayn'a, Niall'a, Harry'ego i Louis'a
- Kogo? - zapytał zdziwiony
- Poznasz później, a ty?
- Tak, ja się zajmę przygotowaniami, a wy idźcie na górę - zachowanie mojego brata zadziwia mnie z dania na dzień, ale posłusznie udałyśmy się wraz z kotkiem do mojego pokoju.
- Zostały jeszcze 2 godziny? Robimy twitcama? - zapytała Liv rozkładając się na moim łóżku
- Jasne - powiedziałam wyciągając laptopa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz