niedziela, 9 września 2012

Rozdział X

*z perspektywy Liv*
Całą noc w domu byłam sama, ponieważ moi rodzice mieli nocną zmianę.
Rano, gdy już się obudziłam, nie wiedząc, co ze sobą zrobić odpaliłam laptopa i włączyłam twittera.
Na początku obejrzałam ogólnie wszystkie tweety, a potem weszłam na profil Niallerka. Na samej górze widniał jego wpis:
I miss u...
A pod spodem tysiące pytań od fanek. 
- Właśnie! Przecież one nic nie wiedzą o naszym związku. O kurde... No to nieźle się wkopaliśmy. - powiedziałam sama do siebie, po czym postanowiłam odtweetnąć Horanowi. 
"Przecież w końcu i tak się dowiedzą." - pomyślałam.
Tweet  brzmiał następująco:

@NiallOfficial I love u and I miss u, too, babe. x

Przeglądałam dalej stronę główną, aż nagle zobaczyłam odpowiedź na mojego tweeta:

  @livevans Will we meet today? x

Wyszczerzyłam się głupio do ekranu, po czym wystukałam:

@NiallOfficial Yeah, of course, honey. 12.00. You know where . x


Odpowiedź doszła po 5 sekundach:

@livevans See you soon! x


Po prostu nie mogłam doczekać się reakcji jego fanek. Przyznam, że był to bardzo zabawny widok. Tysiące, a nawet miliony wiadomości o podobnej zawartości. Coś typu: "Niall, dlaczego mnie zdradzasz?!" , "Czy ja o czymś nie wiem, Horan?!'' lub "Mężu, tłumacz mi się!". I tym podobne. 
Po prostu sikałam w majtki, czytając to.
Wiedziałam, że tego dnia mój humor będzie naprawdę świetny!
Postanowiłam się ubrać w coś ładnego. Włożyłam  TO. 
Do tego lekko pociągnęłam tuszem rzęsy, zrobiłam delikatne kreski eyelinerem i posmarowałam usta bezbarwną pomadką. 
Była 11.30. Zamknęłam dom na klucz i powolnym spacerkiem udałam się w stronę domu Niall'a. 
"You know where." miało oznaczać właśnie jego apartament.
Pod drzwiami znalazłam się punktualnie. Zapukałam i już po chwili przede mną stał chłopak-cud.
Przywitał mnie z wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Cześć, skarbie. Nawet nie wiesz, jak przez tą jedną noc się za tobą stęskniłem! - powiedział, po czym pocałował namiętnie i wyściskał po wszystkie czasy.
Weszliśmy do środka. Dom był pusty. Tylko my we dwoje. Zapowiadało się naprawdę cudownie.
Na początku Niall zaproponował wspólnie obejrzenie jakiegoś romantycznego filmu.
Oczywiście zgodziłam się od razu.
Usiedliśmy na kanapie. Zaczęło się dość nudno, jednak to, co działo się nie w filmie, lecz w rzeczywistości było naprawdę ciekawe.
Siedzieliśmy bardzo blisko siebie. W pewnej chwili Horan położył dłoń na mojej nodze i zaczął nią jechać w górę. Zachichotałam.
A gdy znalazł się przy rozporku, postanowił go rozpiąć. Z guzikiem zrobił to samo. Zaczął mnie namiętnie całować, chwilę potem położyłam się, a mój ukochany znalazł się na mnie. Ręką smerał mnie delikatnie po brzuchu. Nie powiem, było mi bardzo przyjemnie, ale nie byłam jeszcze na TO gotowa. 
- Niall, nie chcę się z tym spieszyć... Wiesz... Przepraszam...
Chłopak uśmiechnął się czarująco i odpowiedział:
- Liv, nie ma sprawy, nie masz za co mnie przepraszać, kotku. 
Pocałował mnie w usta, usiadł z powrotem w wygodnej pozycji, po czym kontynuowaliśmy oglądanie filmu.
Położyłam głowę na jego ramieniu i nawet, nie wiedząc kiedy, przysnęłam. Obudził mnie przeraźliwy dźwięk telefonu.
Uniosłam się na łokciach, ponieważ nie wiadomo jak, znalazłam się w pozycji leżącej i w dodatku pod kocem.
To znaczy, wiadomo... Niall. 
"Jaki on kochany..." 
Sięgnęłam po torebkę leżącą na stole i wygrzebałam z niej komórkę.
Na ekranie widniał napis Ver .
Nie myśląc wiele, odebrałam.
- Tak, słucham? - odezwałam się zaspanym głosem.
 - Hej, Livi! Czy ty spałaś? - powitała mnie radośnie przyjaciółka.
 - Tak, ale nic się nie stało, naprawdę. W sumie to właściwie dziękuję ci, że mnie obudziłaś. Chciałaś coś ode mnie?
- Tak, to znaczy nie, to znaczy... Tak! Czy robisz coś teraz, później... Dziś ogólnie?
Kochałam jej roztrzepany charakter rozmowy, to zawsze doprowadzało mnie do śmiechu. Z trudem się powstrzymałam i odpowiedziałam na jej pytanie:
- Aktualnie leżę w łóżku Niall'a, ale myślę, że poza tym nic nie robię. A masz jakąś ciekawą propozycję? Chętnie się skuszę. 
- Uuuu, Liv, czy ja o czymś nie wiem? 
Zaśmiałam się głośno, co musiał usłyszeć mój chłopak, gdyż zszedł z górnego piętra do salonu  z szerokim bananem na twarzy.  
- Nie, Ver, wszystko wiesz. Pogadamy o tym później, ok? To jak? 16 w Milkshake, jak zawsze?
 - Jasne! Do zobaczenia!
Zakończyłam rozmowę, po czym poinformowałam Horana o moich planach, o których w zasadzie już słyszał. 
- Okey, no to wy idźcie, a ja dziś spotkam się z chłopakami. - oznajmił.
Wyszłam spod koca, ogarnęłam swoją twarz, ubrałam buty i pożegnałam się z Niall'em.
Pocałował mnie chyba ze sto razy, aż wreszcie wyszłam. Dojście na moich wysokich koturnach zajęło mi jakieś 20 minut, lecz wreszcie znalazłam się pod drzwiami umówionego miejsca i weszłam do środka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz