wtorek, 11 września 2012

Rozdział XII

*z perspektywy Liv*
Kilka minut później siedziałyśmy już przed laptopem, wspólnie wygłupiając się i gadając o bzdurach, których słuchało grubo ponad osiemset osób. Nigdy wcześniej nie miałyśmy aż tylu widzów, jednak to pewnie m.in. przez te moje tweety z Niallerkiem... Oj tak.
W tle leciało "Everything about you", a my właśnie malowałyśmy sobie paznokcie, przy okazji przygotowując się do imprezki. Dziewczyny, które oglądały naszego twitcama doradziły nam w kwestii koloru. Ja więc wybrałam odblaskowy zielony, a Ver również odblaskowy różowy.
Po jakiejś godzinie wyłączyłyśmy laptopa i poszłyśmy do szafy przyjaciółki, która postanowiła mi coś ładnego pożyczyć.
- Kurczę, nie mam pojęcia co wybrać. To czy to? - bezradna pokazywałam dziewczynie wieszaki z kolejnymi ubraniami. - Pomóż!
- Hm... Myślę, że w tym będziesz wyglądała cudownie, Livi! - doradziła mi Ver.
Koniec końców ja ubrałam LINK , a moja przyjaciółka LINK.
Gdy byłyśmy gotowe, zeszłyśmy na dół, gdzie okazało się, że goście powoli się schodzą. Przyszło już kilka znajomych James'a. Zaczęłyśmy się z nimi witać i zapoznawać. Nie były to na szczęście same "kołki", tak, jak myślałyśmy. Dało się więc z nimi normalnie pogadać.
Chłopak zajął się klimatem i szybko włączył jakąś muzykę. Po niedługim czasie przyszły najbardziej wyczekiwane przez nas osoby (czyt. chłopcy).
Rozpoczęła się prawdziwa zabawa.
Niall porwał mnie do tańca, to samo zrobił Hazza z Veronicą.
Z zaciekawieniem przyglądałam się Lou, który podrywał jakąś śliczną dziewczynę. Miała może z 18-19 lat. Pomyślałam, że całkiem ładnie by ze sobą wyglądali, jednak nie chciałam wybiegać zbyt daleko w przyszłość.
Powróciłam do rozmowy i tańca z Horankiem.
- I jak tam? Podoba ci się impreza? - zapytałam dość głośno, aby przekrzyczeć muzykę.
- Jasne, jest fajnie. Przecież z tobą nie da się nudzić. - posłał mi zalotny uśmiech, któremu jak zwykle nie mogłam się oprzeć. Pocałowałam go. Po kilku minutach tańca oderwałam się od mojego chłopaka i udałam się na bok, by chwilę odpocząć. Niall w tym czasie wywijał na parkiecie z Zayn'em.
Zaśmiałam się. Usiadłam na barowym krześle i nalałam trochę coli do szklanki. Jak na razie nie chciałam pić żadnego alkoholu. Postanowiłam tego wieczoru zostać trzeźwa i poobserwować zachowania innych ludzi po pijaku. Przynajmniej taki był mój plan. Byłam bardzo ciekawa, kto zaciągnie kogo do łóżka, kto się z kim przeliże i takie tam.
- Hej, jak masz na imię? - z zamyśleń wyrwał mnie głos obcego mężczyzny.
Obróciłam się w jego stronę i ujrzałam mega przystojnego, wyglądającego na 20 lat, chłopaka.
Miał niebieskie oczy, włosy coś w stylu loków Harolda, wyraziste rysy twarzy i przepiękny uśmiech.
Na dłuższą chwilę odebrało mi mowę, jednak w końcu udało mi się z siebie wydusić:
- Hej... Ekhm... Livi. To znaczy Liv... Tak, tak, Liv.
Chłopak zaśmiał się serdecznie i wyciągnął rękę, w geście przywitania.
- Corin.
Zawahałam się, lecz sekundę później ściśnęłam jego dłoń.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez kilkanaście minut, jednak w końcu podszedł do mnie Liam, co bardzo mnie zdziwiło, i zaprosił do tańca.
Nie potrafiłam mu odmówić. Rzuciłam więc krótkie spojrzenie w stronę przystojniaka i ruszyłam na parkiet.
Ver przez cały czas wykonywała coraz to bardziej skomplikowane figury i układy z Harry'm.
- Nie wiedziałam, że taka z niej dobra tancerka. - mruknęłam pod nosem.
Całą piosenkę, którą przetańczyłam z Daddy'm, szukałam wzrokiem Niall'a. Nigdzie nie mogłam go znaleźć.
"Gdzie on jest?!"
Nie dawało mi to spokoju. Gdy tylko melodia się skończyła, przeprosiłam Liam'a i udałam się na zwiad.
"Kurczę..."
Nie miałam pojęcia gdzie jest i co może robić. Zawsze mi wszystko mówił...
Poszukiwania na parterze zakończyły się klęską. Nigdzie go nie znalazłam. Wchodząc po schodach usłyszałam czyjeś głosy dobiegające stamtąd. Podbiegłam więc, a tam zastałam dość niemiły widok dla moich oczu.
Na kanapie, w jednym z pokoi, siedział Niall, widocznie zafascynowany konwersacją z "uroczą" brunetką.
Nie mogłam w to uwierzyć. Olał mnie i siedział własnie z jakąś zdzirą , miło sobie z nią rozmawiając.
Cudownie.
Wiedziałam, że nie mogę być AŻ TAK zazdrosna, jednak kochałam go bardzo i nie mogłam pozwolić, aby ktoś go podrywał. Wiedziałam również, jak bardzo Niall był naiwny i wierzył wszystkim w każde jego słowa. Postanowiłam więc mu pomóc.
Wtargnęłam do pokoju, z impetem zatrzaskując drzwi. Nie chciałam, żeby ktokolwiek słyszał moje krzyki.
- EKHM. - zaczęłam. - Czy aby przypadkiem wam nie przeszkadzam, skarby?
Brunetka zwróciła w moją stronę twarz i patrzyła, nieco zdziwiona.
- Och. Czyżby panienka się pogubiła? Czyżby ktoś zepsuł jej niecne plany? Bardzo mi przykro, ale niestety muszę przerwać tą zabawę. Zabieram stąd MOJEGO CHŁOPAKA. - znacząco podkreśliłam dwa ostatnie słowa.
Dziewczyna patrzyła wciąż na mnie tak, jakbym mówiła w innym języku.
Niall trochę speszony rozwojem sytuacji, podniósł się z kanapy, podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- A my sobie pogadamy, chłopcze... - mruknęłam do niego, po czym wyszliśmy z pokoju, zostawiając w nim ogłupiałą czarnowłosą.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz