czwartek, 18 października 2012

Rozdział XV

*z perspektywy Ver*

Koncert odbywał się w wielkiej hali, która prawie cała, była zapełniona, tłum ludzi, krzyki i piski... To nie dla  mnie, współczuję gwiazdą, że muszą znosić takie zachowanie ze strony swoich fanów. Wraz z Niall'em, Livi, Harry'm zajęliśmy miejsca w strefie "VIP". Niedaleko ujrzałam swojego przyjaciela, którego dość dawno nie widziałam, oddaliłam się od mojej "grupy" i poszłam się z nim przywitać
- Hej David! - nieśmiało podniosłam rękę
- Veronica? - brunet ze zdziwieniem się na mnie popatrzył, delikatnie się uśmiechnęłam i przytaknęłam głową na potwierdzenie
- W ogóle się nie zmieniłaś - rzucił mi się na szyję
- Ty też - szeroko się uśmiechnęłam
- Jezu... trzy lata ciebie nie widziałem - ponownie mnie przytulił
- Hej, tylko nie płacz - zaśmiałam się
- Co tu robisz? - zapytałam patrząc w jego brązowe tęczówki
- Z zespołem mieliśmy grać dzisiaj koncert w Londynie, ale go odwołali i tak kręcimy się po mieście - wyjaśnił uśmiechając się
Odwróciłam się, aby sprawdzić lokalizację moich przyjaciół, dołączyli do nich Liam, Louis i Natalie, i Zayn, puściłam do nich oczko i nadal kontynuowałam przemiłą rozmowę z David'em, tak długo ze sobą rozmawialiśmy, że nawet nie zwróciliśmy uwagi, aż koncert się skończył, zorientowaliśmy się dopiero wtedy, gdy ludzie zaczęli się przepychać w stronę wyjścia, szybko jednak wzięłam nowy numer telefonu David'a, gdy nagle poczułam męską dłoń na ramieniu, która ciągła mnie w stronę ludzi
- Pa - rzuciłam lekko zdenerwowana w stronę bruneta i czym prędzej odwróciłam się w stronę Harry'ego
- Kto to był? - zapytał bez emocji
- Mój przyjaciel - szybko odpowiedziałam
- Bardzo miło ci się z nim rozmawiało, przytulasy, całusy...
- Nie widziałam się z nim trzy lata - powiedziałam podniesionym tonem
- Od kiedy wiem przyjaciele się nie całują? - również głośno powiedział
- To był tylko jeden, mały przyjacielski pocałunek w policzek - oznajmiłam wyrywając się mu, przecisnęłam się przez tłum ludzi i szybko wyszłam na zewnątrz, do domu nie miałam daleko zaledwie kilkadziesiąt metrów, przejdę się buta... Po chwili podjechało do mnie auto Styles'a, chłopak opuścił szyby
- Wsiadaj - powiedział sucho
- Nie dzięki, przejdę się - zaprotestowałam
- WSIADAJ DO TEGO JEBANEGO SAMOCHODU!!! - krzyknął, uderzając ręką o kierownicę, nie chcąc pogarszać zaistniałej sytuacji, wsiadłam do auta, w ogóle nie spoglądając w stronę Loczka
- Ver... - Liv cicho wymówiła moje imię
- Sorry, ale w tej chwili nie mam głowy na rozmowy - przerwałam jej nim zdołała cokolwiek jeszcze z siebie wydusić, gdy tylko Harry podjechał pod mój dom, wysiadłam jak poparzona, kątem oka spojrzałam na niego... był smutny i zły, oczy jego były załzawione i pełne rozpaczy, trzasnęłam drzwiami i udałam się do domu, na wejściu ujrzałam brata bawiącego się z kotem
- Wymyśliłeś już dla niego jakieś imię? - zapytałam ściągając czerwone szpilki z nóg
- Tak, będzie się nazywał Puszek - oznajmił uradowany
- Pomysłowe, sama bym na to nie wpadła... - powiedziałam z sarkazmem i udałam się na górę, do swojego pokoju, zażyłam relaksującej kąpieli, bezwładnie opadłam na łóżko i sama nie wiem kiedy zasnęłam.

2 komentarze:

  1. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny blog :) przyjemnie się czyta

    OdpowiedzUsuń